Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:38.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:00
Średnia prędkość:12.67 km/h
Maksymalna prędkość:31.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:38.00 km i 3h 00m
Więcej statystyk

Do królestwa ptaków...

Piątek, 2 maja 2014 · Komentarze(14)
1 maja. A więc święto grilla. My jednak wraz z dwójką znajomych postanowiliśmy wybrać się na rowery. Problemem niewielkim był nasz Kacper, który kończy właśnie ospę i jeszcze nie nadaje się na wycieczki rowerowe. W związku z tym uzgodniliśmy, że zawieziemy go do Polic gdzie spędzi dzień z babcią. Tam też umówiliśmy się na punkt startu ze znajomymi.
Na początek logistyka, a więc pakowanie rowerów na dach auta, zapakowanie torby zabawek, ubranie Kacpra, zabranie psa i ufff.... po pół godzinie gotowi do drogi. Kacper chciał koniecznie jechać w trzeciej klasie z Brebisem, ale wytłumaczyliśmy mu w końcu, że policja w razie kontroli mogłaby nie zrozumieć naszego poczucia humoru, więc w końcu przesiadł się na swój fotelik.
Kacper i Brebis zapakowani do drogi
Kacper i Brebis zapakowani do drogi © davidbaluch
Po pozbyciu się potomka i czworonoga już sami z Moniką popedałowaliśmy na miejsce zbiórki, gdzie po chwili dojechali nasi dzisiejsi partnerzy do jazdy czyli Renata i Robert. No i ruszyliśmy w stronę Świdwia czyli rezerwatu ptaków w gminie Police.
Początek wycieczki. Las w Policach
Początek wycieczki. Las w Policach © davidbaluch
Po krótkim odcinku leśnym dotarliśmy do drogi rowerowej Police-Pilchowo, którą wolnym tempem potoczyliśmy się do Tanowa
Monika i Renata przed Tanowem
Monika i Renata przed Tanowem © davidbaluch
W Tanowie na łące czekała nas pierwsza atrakcja. Dwa duże dziki i 14 maluchów. Mimo, że staliśmy dość długo i nie tylko zresztą my, to w ogóle się nie bały. Ba, nawet nie były nami zainteresowane, tylko coś tam sobie jadły spokojnie.
Rodzina dzików
Rodzina dzików © davidbaluch
Po obejrzeniu Animal Planet w wersji 3D pojechaliśmy dalej. Renata jechała na pięknym stylowym 18-letnim rowerku marki mi nieznanej. Rower pięknie się prezentował, ale coś tam pomrukiwał cały czas. Podobno to wina hamulców. No cóż, wiek ma swoje prawa...
Renata na swoim pełnoletnim rowerku
Renata na swoim pełnoletnim rowerku © davidbaluch
Po wjechaniu w las zrobiliśmy sobie krótką przerwę i w końcu i ja wraz z małżonką znalazłem się na zdjęciu :-)
Ja z żoną
Ja z żoną © davidbaluch
Po chwili dalej pedałowaliśmy leśnymi, uroczymi drogami w kierunku naszego celu. Pogoda była idealna. Słonecznie, ani za gorąco ani za zimno. W sam raz.
Leśna droga nad Świdwie
Leśna droga nad Świdwie © davidbaluch
Po drodze za nieistniejącą już wsią Gunice, a przed Węgornikiem  położony jest leśny cmentarz rodu Raminów, którzy przez długi czas byli właścicielami tego majątku. Ten stary i bogaty niemiecki ród szlachecki w XIII w. przybył z Saksonii na Pomorze i szybko stał się jednym z najpotężniejszych. W XVI w. z Raminów pochodził nawet kanclerz księcia zachodniopomorskiego, zajmowali też wysokie stanowiska w wojsku pruskim (jeden z nich, w randze generał-majora podczas wojny siedmioletniej w 1762 r. dowodził w zwycięskiej dla Prusaków bitwie z Austriakami pod Burkatowem). Należały do nich m.in. podszczecińskie wsie Dobra i Stolec oraz Bezrzecze . Raminowie z Gunic wywodzili się właśnie z bezrzeckiej gałęzi rodu. Na cmentarzyku znajduje się łącznie pięć nagrobków – przeważnie w formie naturalnych kamieni z bardzo lakonicznymi napisami. Najstarszy nagrobek jest z XVIII wieku. Zwraca uwagę brak symboliki religijnej na nagrobkach. Z tego co mi wiadomo była to rodzina wolnomularzy czyli inaczej masonów. Na jednym podwójnym grobie jest znak masoński - różyczka.
Cmentarz rodu Ramin
Cmentarz rodu Ramin © davidbaluch
Po tej krótkiej lekcji historii pojechaliśmy do bliskiego już Węgornika. Z Węgornika został już tylko rzut beretem do Świdwia, ale po drodze czekała nas jeszcze bardzo niewielka błotna przeprawa.
Błotko za Węgornikiem
Błotko za Węgornikiem © davidbaluch
No i dotarliśmy!!! Jesteśmy nad Świdwiem i możemy podziwiać panoramę rezerwatu z wieży widokowej. Jest to unikatowy w skali Europy rezerwat ptactwa wodnego i błotnego. Obejmuje obszar 890 ha. Są tutaj żurawie, wilgi, błotniaki,strumieniówki, derkacze, różnorakie gęsi i wiele wiele innych. W okresie lęgowym jest tu około 160 gatunków ptaków. Jest to też terytorium łowieckie orła bielika.
Ponadto Świdwie jest ważnym żerowiskiem i miejscem odpoczynku dziesiątek tysięcy ptaków na trasie ich wędrówek pomiędzy północną Skandynawią a basenem Morza Śródziemnego.
Widok z wieży na jezioro Świdwie
Widok z wieży na jezioro Świdwie © davidbaluch
Monika podziwia widoki po wdrapaniu się na górę
Monika
Monika © davidbaluch
No i cóż. Jedziemy dalej. Pojechaliśmy przez Grzepnicę, a przedtem przez przepiękny las za Węgornikiem i dotarliśmy do drogi asfaltowej. Uczestnicy wycieczki zadecydowali, że w Bartoszewie robimy postój. No więc po dojechaniu do Gospody Uroczysko, gdzie była już masa rowerzystów zrobiliśmy sobie postój na lody, herbatę, kanapki i inne małe przyjemności.
Odpoczynek w Bartoszewie
Odpoczynek w Bartoszewie © davidbaluch
No i cóż. Po odpoczynku pojechaliśmy prosto do Polic. Wycieczka była fajna. Rozstaliśmy się z Renatą i Robertem na ulicy Tanowskiej i pojechaliśmy już we dwójkę po Kacpra i Brebisa. Ale żeby tradycji majówkowej nie złamać, to u babci Kacpra był jeszcze szybki grill. Po drodze tyle razy czuliśmy zapach grilla, że w domu od razu rzuciliśmy się kiełbasy, kurczaki i inne majówkowe pyszności.

Grill na mecie wycieczki
Grill na mecie wycieczki © davidbaluch
Potem już tylko rowery na dach auta, Brebis do bagażnika, Kacper do fotelika i do domu. Było super...