Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:50.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:00
Średnia prędkość:16.67 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:50.00 km i 3h 00m
Więcej statystyk

Do Löcknitz we dwoje

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 · Komentarze(8)
Kategoria Po Niemczech
Uczestnicy
Poniedziałek 10 kwietnia to jak się potem okazało ostatni ciepły dzień w ostatnim czasie. Co najlepsze i ja i Agnieszka mamy wolny dzień od pracy. Umówiliśmy się więc, że spotykamy się na Głębokim i robimy mały trip do Niemiec. No więc Aga dojechała z Polic autobusem i ruszyliśmy z rozmachem. 10 minut po starcie już byliśmy w Dobrej. Świetne tempo, nie? No może dlatego, że dwa leniuszki wsiadły jeszcze do autobusu 121 i przemieściliśmy się do Dobrej autobusem. Ale wycieczka rowerowa... :-D Aga przejechała już ze 25 kilometrów, ale na razie autobusami. No cóż, nie lubimy nudnych, tych samych odcinków z dużym natężeniem ruchu. Z Dobrej wyruszamy już jak należy. Pedałujemy w kierunku Blenkensee. Trochę wieje, ale jest cudnie. Słonko świeci. W samym Blankensee jakaś pani pozdrawia nas po polsku. Jest pusto i cicho. Jedziemy dalej przez Boock. Z rzadka tylko mija nas jakieś auto, a my niezmiennie podziwiamy czyściutkie, śliczne niemieckie obejścia.
Kierujemy się w stronę Löcknitz. To już nasza tradycja. Sklep Netto, zakup piwka i postój na "naszej" ławeczce nad jeziorem. No więc postój robimy pod sklepem, zakupuję po piwie, do tego frykadelki i za chwilę błogi postój w ciszy i spokoju. Patrzymy na wodę. Który to już raz tu jesteśmy? Po piwie jechać się nie chce, ale zaczyna się chmurzyć i obawa przed deszczem wygania nas dalej. Zresztą po południu mamy jeszcze inne zajęcia, więc czas też nie jest nieograniczony. Dalej jedziemy już w stronę Lubieszyna. Droga faluje raz w górę, raz w dół, wiatr też wieje coraz mocniej. Wjeżdżamy do Polski i szara rzeczywistość czyli ruchliwa DK nr 10 i brak choćby pobocza nie mówiąc już o jakiejś drodze rowerowej. W towarzystwie TIRów i innych aut gęsiego docieramy do Dołuj i odbijamy na Redlice. Tu można już jechać swobodnie. Zrobiło się zimno. Nadchodzi zapowiadana zmiana pogody. Mijamy bocianie gniazdo z lokatorami i docieramy do Bezrzecza. Tutaj znowu jazda do spółki z samochodami wyprzedzającymi na żyletkę. Jedyny plus, że grzejemy Koralową i Modrą cały czas w dół. Mijamy Azoty Arena i wkrótce na skrzyżowaniu Arkońskiej z Wojska Polskiego rozstajemy się. Aga rzuca na pożegnanie "ciao!!" i rozjeżdżamy się w swoich kierunkach. Ona do Polic, ja do siebie. Dzień udany, jeszcze słoneczny. Kolejna świetna wycieczka we dwoje za nami.

Ja i Agnieszka w Löcknitz © davidbaluch