Do Löcknitz we dwoje

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 · Komentarze(8)
Kategoria Po Niemczech
Uczestnicy
Poniedziałek 10 kwietnia to jak się potem okazało ostatni ciepły dzień w ostatnim czasie. Co najlepsze i ja i Agnieszka mamy wolny dzień od pracy. Umówiliśmy się więc, że spotykamy się na Głębokim i robimy mały trip do Niemiec. No więc Aga dojechała z Polic autobusem i ruszyliśmy z rozmachem. 10 minut po starcie już byliśmy w Dobrej. Świetne tempo, nie? No może dlatego, że dwa leniuszki wsiadły jeszcze do autobusu 121 i przemieściliśmy się do Dobrej autobusem. Ale wycieczka rowerowa... :-D Aga przejechała już ze 25 kilometrów, ale na razie autobusami. No cóż, nie lubimy nudnych, tych samych odcinków z dużym natężeniem ruchu. Z Dobrej wyruszamy już jak należy. Pedałujemy w kierunku Blenkensee. Trochę wieje, ale jest cudnie. Słonko świeci. W samym Blankensee jakaś pani pozdrawia nas po polsku. Jest pusto i cicho. Jedziemy dalej przez Boock. Z rzadka tylko mija nas jakieś auto, a my niezmiennie podziwiamy czyściutkie, śliczne niemieckie obejścia.
Kierujemy się w stronę Löcknitz. To już nasza tradycja. Sklep Netto, zakup piwka i postój na "naszej" ławeczce nad jeziorem. No więc postój robimy pod sklepem, zakupuję po piwie, do tego frykadelki i za chwilę błogi postój w ciszy i spokoju. Patrzymy na wodę. Który to już raz tu jesteśmy? Po piwie jechać się nie chce, ale zaczyna się chmurzyć i obawa przed deszczem wygania nas dalej. Zresztą po południu mamy jeszcze inne zajęcia, więc czas też nie jest nieograniczony. Dalej jedziemy już w stronę Lubieszyna. Droga faluje raz w górę, raz w dół, wiatr też wieje coraz mocniej. Wjeżdżamy do Polski i szara rzeczywistość czyli ruchliwa DK nr 10 i brak choćby pobocza nie mówiąc już o jakiejś drodze rowerowej. W towarzystwie TIRów i innych aut gęsiego docieramy do Dołuj i odbijamy na Redlice. Tu można już jechać swobodnie. Zrobiło się zimno. Nadchodzi zapowiadana zmiana pogody. Mijamy bocianie gniazdo z lokatorami i docieramy do Bezrzecza. Tutaj znowu jazda do spółki z samochodami wyprzedzającymi na żyletkę. Jedyny plus, że grzejemy Koralową i Modrą cały czas w dół. Mijamy Azoty Arena i wkrótce na skrzyżowaniu Arkońskiej z Wojska Polskiego rozstajemy się. Aga rzuca na pożegnanie "ciao!!" i rozjeżdżamy się w swoich kierunkach. Ona do Polic, ja do siebie. Dzień udany, jeszcze słoneczny. Kolejna świetna wycieczka we dwoje za nami.

Ja i Agnieszka w Löcknitz © davidbaluch  

Komentarze (8)

Wy żyjecie? Wszystko w porządku? :)

michuss 21:08 piątek, 4 sierpnia 2017

Jak zawsze fajna wycieczka w super towarzystwie :)

Trendix 23:29 sobota, 29 kwietnia 2017

Nie liczy się gdzie, liczy się z Kim :) Fajna wycieczka, pozdrawiam :)

Basik 14:15 piątek, 21 kwietnia 2017

Rower Agnieszki psuł się już coraz częściej i z racji wieku został zakupiony nowy. A starym syn Agi do gimnazjum jeździ niedaleko domu

davidbaluch 08:25 wtorek, 18 kwietnia 2017

Teraz pisze Kuba z profilu Janusza ;).......... Muszę Janusza namówic żeby skorzystać czasem z autobusu ;).......... ładnie razem wyglądacie :) co się stało z Agnieszki żółtym rowerem ?

jotwu 07:26 poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Wyszła bardzo urozmaicona wycieczka , świetne towarzystwo no i rowery też niczego sobie. Pogodnych świąt życzy Janusz i Kuba

jotwu 16:41 sobota, 15 kwietnia 2017

pozdrawiam i zyczę pięknych świąt ! :)

tunislawa 12:33 sobota, 15 kwietnia 2017

W takim towarzystwie każda wycieczka należy do udanych (ostatnio mi mignąłeś jadąc samochodem z Wyszyńskiego w Okulickiego w Policach).

srk23 14:32 czwartek, 13 kwietnia 2017
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!