Na fiszbułę do Ueckermünde.. z Agą
Wtorek, 15 sierpnia 2017
· Komentarze(7)
Kategoria Po Niemczech
Oj jak dawno mnie tu nie było. Nie, żebym nie jeździł, ale jakiś taki okres przyszedł, że pisać się nie chciało ani nawet zaglądać tu. A i wycieczki krótkie raczej. Ale wczoraj Kubę i Janusza z bikestatsa spotkałem na spacerze z moim synkiem i przypomniałem sobie o bikeblogu. Zajrzałem wczoraj i dzisiaj i jakoś tak naszła mnie ochota poczytać coś znowu i napisać co nieco. W sierpniu korzystając w z wolnego dnia pojechaliśmy sobie z Agnieszką na naszą ulubioną fiszbułę do Ueckermünde. Wycieczka wyniosła równo 50 km i była jedną z przyjemniejszych w ostatnim czasie. Do Niemiec wjechaliśmy jednym z naszych ulubionych przejść w Rieth. W planie mieliśmy postój na piwo w Imbisie z pięknym widokiem (ci co tam jeżdżą wiedzą o czym piszę), ale niestety okazało się, że zamknięty. Zupełnie zapomniałem, że w dni robocze jest nieczynny, a w DE 15 sierpnia to zwykły dzień roboczy. Z nosami na kwintę (szczególnie Aga) pojechaliśmy więc przez Bellin (nie mylić z Berlinem :-) ) do Ueckermünde. Tym razem ominęliśmy plażę i pojechaliśmy najpierw na piwko do parku (jak fajnie, że tam można!!), a potem w nasze ulubione gastronomiczne miejsce czyli na kuter z Fischbrötschen czyli właśnie fiszbułą naszą ukochaną. Kuter nas nie zawiódł i był otwarty. Buła jak zawsze bardzo mniam. Ryba nie mieści się w bułce, ale reklamacji z tego powodu nie składaliśmy.
Z pełnymi brzuchami pojechaliśmy tym razem przez Eggesin w drogę powrotną. Nie spiesząc się, powoli, noga za nogą, dotarliśmy w końcu ponownie do Rieth i hyc, przeskoczyliśmy na druga stronę. Nieopodal Warnołęki czekało nasze auto, którym wróciliśmy do swoich domów. Bardzo fajne 50 kilometrów podczas których ponownie zapomnieliśmy o wszystkich problemach i przenieśliśmy się w baśniowy świat rowerów. Aga, kiedy powtórka? :-)
Z pełnymi brzuchami pojechaliśmy tym razem przez Eggesin w drogę powrotną. Nie spiesząc się, powoli, noga za nogą, dotarliśmy w końcu ponownie do Rieth i hyc, przeskoczyliśmy na druga stronę. Nieopodal Warnołęki czekało nasze auto, którym wróciliśmy do swoich domów. Bardzo fajne 50 kilometrów podczas których ponownie zapomnieliśmy o wszystkich problemach i przenieśliśmy się w baśniowy świat rowerów. Aga, kiedy powtórka? :-)

Malownicza droga z Rieth do Bellin© davidbaluch

Fiszbuła na kutrze - Dawid© davidbaluch

Fiszbuła na kutrze - Aga© davidbaluch