Nie ma to jak wolny piątek. I cały weekend też.Z rana wybrałem się więc na przejażdżkę, bo ostatnio wychodzę do pracy - ciemno i wracam z pracy - ciemno. Tak jak większość chyba ludzi żyjących pod tą szerokością geograficzną. No to dokąd by tu jechać? Do wiewiórek!
Pojechałem pod górę na Warszewo i po niedługim czasie dotarłem do lasu. Na samym wjeździe powitała mnie wiewiórka. Ale jakoś chyba pewności nie miała czy jej nie zjem bo pokicała na drzewo i z wysokości obserwowała moje poczynania. Wyciągnąłem aparat, żeby zrobić jakieś zdjęcie, a tu słyszę tam-tamy. Bum, bum, bum. Nie mogłem dojść skąd dochodzą te odgłosy. Ale po kilku minutach wypatrywania kanibali zauważyłem na drzewie dzięcioła walącego w drzewo. Odgłos jakiś dziwny był. Taki powolny i bardzo głośny.
No i w końcu zrobiłem dwie fotki na bloga. Ksawery musiał w tej okolicy bardziej szaleć, bo mnóstwo drzew połamanych, a niektóre potężne, jak to na zdjęciu. No cóż... i drzewa mają swój kres..
Doczekaliśmy się. 1 listopada odkryliśmy w piwnicy kradzież roweru Moniki. Pisałem o tym tutaj: www.davidbaluch.bikestats.pl/1049269,Ukradli-nam-rower.html Niektórzy pewnie pamiętają. Rower się nie znalazł. Policja oczywiście sprawę umorzyła, bo znaleźć to oni nic nie potrafią, ale pozostała kwestia ubezpieczenia. No i wszystko było w zasadzie załatwione oprócz zaświadczenia z Policji, że zgłosiłem kradzież. Po 5 telefonach na komisariat i wielkim fochu, że mimo upływu 30 dni ktoś ich pogania, jaśnie pani policjantka (wrr... jak ja nie znoszę tej policji polskiej)wysłała zaświadczenie, że jakiś upierdas zawracał im głowę i zgłosił kradzież. Ubezpieczyciel (muszę ich pochwalić: T.U. Generali) w ciągu 2 godzin od otrzymania zaświadczenia z policji poinformował mnie, że pieniądze są przyznane i przelane zostały na konto. I woow, rano patrzę na koncie kwota co do złotówki z paragonu za zakup skradzionego roweru. Jeszcze raz woow.!!Nic nie odjęli amortyzacji. Fakt, że rower miał ledwie pół roku. No i po obejrzeniu 200 rowerów :o)zakupiliśmy w wyjątkowo okazyjnej cenie bezpośrednio od producenta Rometa Classic 1200 D. No i witaj przygodo!! Przejażdżek rodzinnych nie nastał jeszcze kres... Kilka fotek naszego nowego, jeszcze idealnie czystego rowerka.