Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:151.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:11
Średnia prędkość:14.83 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:18.88 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Rano po Szczecinie

Wtorek, 23 lipca 2013 · Komentarze(3)
Kategoria Z filmami
Dziś gorąco i źle. Ale rano można było po 8.00 jeszcze pojeździć. Kacper chciał ze mną, ale jednak sam pojechałem trochę po Szczecinie pojeździć. Najpierw na Wały Chrobrego. Widok z mostu jak zawsze piękny. chciałem zobaczyć jak wygląda nowy bulwar wzdłuż Odry szykowany na Tall Ship Races, ale jeszcze zamknięty, a co gorsza płoty budowy zmusiły mnie, do przebiegania z rowerem przez dwujezdniową Jana z Kolna. Wiadomo-Polska. Ale widok piękny był:
Wały Chrobrego © davidbaluch

Potem częściowo chodnikami, częściowo ulicą (ciężko się jeździ po centrum Szczecina) dojechałem na swoje znane tereny i pojechałem w stronę urzędu miejskiego. Gmach pięknieje. przemalowanie na kolor zielony to był strzał w dziesiątkę.A do tego te kwiaty na Jedności Narodowej... Pięknie.
Urząd Miejski w Szczecinie, lato 2013 © davidbaluch

Miałem ochotę jechać i jechać, ale, że ten tydzień to jakaś masakra i mimo upałów pracuję po 12 godzin dziennie, to czasu nie starczyło na wypad za miasto i pokręciłem w stronę domu. Na miejscu okazało się, że Kacper wyruszył w pościg za mną, więc ruszyłem za nim. Już na trzecim zakręcie jeziorka zastałem go bawiącego się na trawniku i razem pognaliśmy już na dwóch rowerach w stronę domu. tutaj przesympatyczny filmik z tej jazdy:

No a jutro, już za kilka godzin ruszamy na Warszawę. I za kilkanaście godzin koncert Depeche Mode na narodowym!! Witaj Warszawo!!

Zbieranina

Czwartek, 18 lipca 2013 · Komentarze(2)
Do statystyki taka zbieranina kilometrów z ostatnich kilku dni. Dwa razy z Kacprem na plac zabaw rowerem i dzisiaj do pracy do Polic. Zebrało się 33 kilometry. I dla urozmaicenia jedno zdjęcie z tych wyjazdów. Najciekawsze moim zdaniem. I Kacpra też. Był słodki...
Kacper i Bestia © davidbaluch

Poprzez folwark i jezioro wkoło po niemieckich DDR-ach

Piątek, 12 lipca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Po Niemczech
Wczoraj mieliśmy zrobić wypad po pobliskich niemieckich drogach.Padał deszcz. I zostaliśmy w domu, tylko ja z Kacprem marne 7 km zrobiłem wieczorem koło domu.Więc dziś pojechaliśmy z rana zostawić Kacpra u babci, bo to jednak za długa dla niego droga by była. I pojechaliśmy na granicę Buk/Blankensee. Niedaleko (jakieś 15 km) i fajnie stamtąd można zacząć wycieczkę. Na początku oczywiście rozładunek.Swoją drogą dlaczego niektórzy kierowcy patrzą jak na UFO na rowery na dachu??
Przejście graniczne w Buku/Blankensee © davidbaluch

Po rozładunku ustawiamy się do jazdy. Ponieważ jesteśmy na samej granicy (której oczywiście nikt nie pilnuje) to na samym początku mamy znaki jakie są dopuszczalne i zalecane w przypadku autostrad prędkości.Jako praworządni obywatele nie zamierzamy przekraczać żadnej z prędkości, a na autostradę nawet nie będziemy wyjeżdżać.
Granica polsko-niemiecka. Tablica informacyjna.W pobliżu zostawiliśmy auto © davidbaluch

No i jedziemy. Droga piękna, asfaltowa. Jedziemy w kierunku Mewegen. Jest to pierwsza wieś za Blenkensee.
Droga Blankensee-Mewegen © davidbaluch

Po drodze jedziemy i oglądamy piękne łany zboża. Prawdziwa wieś, piękne widoki.
Po drodze podziwiamy krajobrazy © davidbaluch

W końcu docieramy i mijamy Mewegen, a dalej czeka nas Rothenklempenow. Tu na zdjęciu przed dojazdem do tej miejscowości.
Przed Rothenklempenow © davidbaluch

Po niedługiej chwili jedziemy przez zadbaną jak to u Niemców wioseczkę i docieramy do zabytkowego folwarku.Pięknie utrzymany, można go zwiedzać, można tylko piknikować, albo oglądać tak o.. z ławeczki. My tą trzecią opcję wybraliśmy.
Wjeżdżamy do folwarku w Rothenklempenow © davidbaluch

Zwiedzamy folwark © davidbaluch

I w końcu wyjeżdżamy © davidbaluch

No, a potem pedałujemy w kierunku Löcknitz. 8 km i bez drogi dla rowerów, ale ruch niewielki i do tego płasko jak stół. Gonimy i po 20 minutach bez wielkiego wysiłku jesteśmy w Löcknitz.
Wjechaliśmy do Löcknitz © davidbaluch

Potem w Netto zaopatrujemy się w napoje i robimy sobie popas nad brzegiem jeziora w Löcknitz. Jest super. Pogoda dopisuje. Zastanawiamy się co też porabia Kacper u babci w Policach. Był niepocieszony jak go wieźliśmy.Pytał dokąd jedziemy na rowerkach, a on nie ma fotelika. Niby 2 i pół roku, a jak kuma fakty..Wie, że jak nie wzięliśmy jego fotelika rowerowego, to nie jedzie z nami. Aż mi go się szkoda zrobiło,
Popas nad brzegiem jeziora w Löcknitz © davidbaluch

No i ruszamy w kierunku Blankensee. Zaraz po drodze napotykamy zamknięty szlaban. Szlaban jak szlaban, ale po raz pierwszy widzę, że droga dla rowerów biegnąca obok ma własne szlabany.Pięknie. Takie coś to tylko u Niemców.
Przejazd kolejowy w Löcknitz z osobnymi szlabanami dla rowerzystów © davidbaluch

No i potem mozolnie wracamy. Monika ma już dość. Ledwo ciągnie mimo, że to niecałe 35 km, ale jednak rower miejski. No trasa też w 100% asfaltem, ale jednak jak ktoś nieprzyzwyczajony.. Przed samym Blankensee jedziemy według mnie najpiękniejsza drogą rowerową w regionie:
Droga dla rowerów przezd Blankensee © davidbaluch

No i po następnym kilometrze docieramy do auta. Monika zsiada i mówi, że nie ma siły. Ale podobała się jej wycieczka. Tak jak mi.W tle widać słupy graniczne. Jesteśmy na samym pasie granicznym...
Koniec wycieczki. Ponownie w Blankensee obok auta naszego © davidbaluch

No i jeszcze 3 dni urlopu. Jutro jedziemy na cały dzień do Berlina, ale nie rowerkami tylko tak na piechotkę. Połazić, pooglądać, zanurzyć się w mieście. Po raz kolejny. Uwielbiamy to miasto.

I na koniec nasza trasa dzisiejsza
/5042281

Bardzo krótka wycieczka

Czwartek, 11 lipca 2013 · Komentarze(3)
Dziś mieliśmy w planach fajną wycieczkę rowerową po Niemczech, ale deszcz pokrzyżował nam plany. Pojechaliśmy więc do Polic na obiad do babci Kacpra, potem obejrzeliśmy film, ale na wieczór zrobiło się na tyle przyjaźnie pogodowo, że postanowiłem na chwilę choć z Kacprem wyskoczyć na nasz ulubiony plac zabaw na Warszewie. No i pojechaliśmy. Uciechy co nie miara,prędkość zjazdowa z Warszewa w dół Szczecina też niezła, bo ponad 43 km/h. Z fotelikiem to nasz rekord. Było fajnie.
Ulica Duńska w Szczecinie. Podjazd pod górę © davidbaluch

U celu podróży. SP nr 7 w Szczecinie i nasz ulubiony plac zabaw © davidbaluch

Nad morzem rowerkami

Niedziela, 7 lipca 2013 · Komentarze(8)
Jest urlop. Jest ciepło. Pojechaliśmy na 3 dni nad morze. Do Niechorza. Drugiego dnia Kacper zaczął już przebąkiwać o rowerku. Że chce na rower, że na duży rowerek. Bo duży to znaczy, że ze mną, a na mały to na swój. Jego mały z racji gabarytów wzięliśmy ze sobą, więc już wczoraj wieczorem wyruszył na podbój morskiego wybrzeża.Był jak zwykle zachwycony. Wylądowaliśmy na plaży w końcu i obiecałem mu, że jutro pojedziemy razem. Wcześniej dowiedziałem się, że rower można z fotelikiem wypożyczyć. Pierwsze zdjęcie na plaży. Kacper przeszczęśliwy.
Na plaży w Niechorzu. Mały łowerzysta © davidbaluch

Następnego dnia rano od otwarcia oczu Kacper mówi, Że chce z tatą na duży łowełek. No to poszliśmy.Przy ul. Bursztynowej przy jednym ze sklepów funkcjonuje wypożyczalnia, gdzie można rower z fotelikiem wypożyczyć i to całkiem niezłej klasy. Cena 7 zł/h + jednorazowo 5 zł za fotelik. Na cały dzień byłoby 35 zł za rower + 5 zł za fotelik. Cena ujdzie. Kacper zakłada swój kask i żegnani przez Monikę i Brebisa ruszamy.
Start przed wypożyczalnią w Niechorzu. Kask mamy swój :o) © davidbaluch

I tak pedałując docieramy po niedługim czasie do Rewala. Jazda fantastyczna. Ja na moich 26 calach i oponach 2.1 męczę się dwa razy tyle co tą torpedą. No w lesie na pewno bym na nią klął, ale szosą to rewelacja. Po wjeździe do Rewala jazda staje się bajką. Droga rowerowa przez Rewal jest jak marzenie. Asfalt, szeroka jak nigdzie i do tego pusta. Ludzie wolą jednak piwo na plaży pić :o). Kacper na pytanie czy chce do mamy odpowiada od razu, cyt."nie chcę, jedziemy daleko!!"
Droga dla rowerów w Rewalu © davidbaluch

W końcu docieramy na taras widokowy w Rewalu. Podziwiamy widok, patrzymy na tłumy ciągnące na plażę i powoli ruszamy w kierunku Niechorza. Wycieczka krótka. Ale reszta ekipy czyli Monika i moja mama czeka na nas, żeby iść na plażę, więc dalszą część dnia spędzamy na plaży w Niechorzu, żeby po południu wrócić do Szczecina. Ale Kacper był zachwycony. Ja też. Zawsze to jazda nowymi drogami z dala od domu, a i rower był przedni...
Taras widokowy w Rewalu. Rower z wypożyczalni © davidbaluch

I na koniec trasa naszej przejażdżki
/5042281

Wieczorem przed wyjazdem

Czwartek, 4 lipca 2013 · Komentarze(2)
Jutro krótki wyjazd na weekend nad morze, więc wzięła mnie ochota na przejażdżkę wieczorną kiedy nie jest już tak gorąco. Takie krótkie parę machnięć pedałami po okolicy. Światełka włączone i jazda.Zdziwiło mnie, że po 21.00 jeszcze tyle ludzi z dziećmi na rowerach jeździ. Ale najgorsze, że większość bez oświetlenia. I to nic, że drogami dla rowerów. Czasem wjeżdża się na jezdnie, przejazdy rowerowe, a i szybko jadący rowerzyści mogą mieć problem z dostrzeżeniem takiego malucha na rowerku bez światełek. No i od małego opiekunowie uczą dzieci złych zachowań. No, ale cóż, taki naród. Zawsze pod prąd. W każdym razie przejażdżka udana i jutro można ruszać nad morze.
Ul.Przyjaciół Żołnierza, Szczecin © davidbaluch

Polsko-niemiecki dzień

Środa, 3 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kolejny dzień urlopu. Rano jakoś o 6.00 się obudziłem i nabrałem ochoty na jazdę rowerem. Kacper też.Pojechaliśmy tradycyjną trasą. Jak zwykle było fajnie bardzo. Kacper też jak zwykle poganiał tatę, ale pod górę nie jest tak łatwo, więc wspinaliśmy się powoli. Nie jest to Broad Peak, ale jednak na nasze możliwości to wspinaczka. W końcu dotarliśmy na szczyt :o). Kacper chciał jeszcze na plac zabaw i tramwaje oglądać, ale przetłumaczyłem, że na plażę jedziemy.Więc stwierdził, że, cytuję :"szybko tata do domu!".
Potem szybki więc powrót do domu, bo przecież do Ueckermünde jedziemy na plażę!! I dojechaliśmy. Za jakąś godzinę z hakiem. Już autem.W tym roku płatne toalety i inny system płatności za parking. Ale jak zwykle było fajnie. Kacper miał frajdy z wody co niemiara. Brebis też..
Jeszcze w Szczecinie, Na drodze rowerowej przy ul.Przyjaciół Żołnierza © davidbaluch

Już na plaży w Ueckermünde. Jest fajnie na urlopie © davidbaluch

Misia i Kacper na plaży w Ueckermunde © davidbaluch

A to nasza skromna trasa w Szczecinie:
/5042281

Nach Deutschland!!

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · Komentarze(1)
Kategoria Po Niemczech
Urlop. Mieliśmy jechać nad morze, ale ,że pogoda do d..y,to w domu jesteśmy. No, ale dziś zebraliśmy się i korzystając, że babcia z Niemiec przyjechała i w domu jest, postanowiliśmy zostawić kaszlącego Kacpra i pojeździć. Kacper nie zorientował się, że na rowery jedziemy. Nie zauważył ich na dachu auta. I tylko dlatego dał się przekonać, żeby zostać u babci.
No więc postanowione. Trasa:Hintersee-Rieth-Luckow-Ahlbeck-Hintersee.Co z tego wyszło? Popatrzcie..
Na początek przyjazd autem do Hintersee i ściąganie rowerków z dachu
Zaczynamy. Rowerki ściągamy z dachu © davidbaluch

No i ruszamy.Misia jedzie drogą rowerową Odra-Nysa.Podoba się nam bardzo. Jeździliśmy już jej innymi odcinkami. Zawsze fajnie poprowadzona.
Droga Hintersee-Ludwigshof © davidbaluch

Docieramy do do Ludwigshof.Mijamy stadninę koni i napotykamy wieżę. Niewiadomego przeznaczenia. Ale jest. Piękna.. Prawie jak Wieża Eiffla :o).
Postój w Ludwigshof © davidbaluch

Potem dalsza jazda po dawnej trasie wąskotorówki, czyli trasa Odra-Nysa i napotykamy jagody.Ogromne połacie jagodowego raju. Tak jak wczoraj Siwobrody, my dziś smakujemy borowe przysmaki..
Na drodze Ludwigshof-Rieth © davidbaluch

Jagoda © davidbaluch

W końcu dotarliśmy do Rieth. Pięknie, ślicznie.Tu można oglądać Jezioro Nowowarpieńskie od strony Niemiec. Po drodze nawet napotykamy mały, przytulny domek,wydaje się, że do ogólnego wykorzystania. Można odpocząć. Samo Rieth bardzo ładne. Domy robią na nas dobre, ba... ogromnie dobre wrażenie.. Są takie wypieszczone w każdym detalu. Typowo niemiecki styl jaki oboje lubimy.
Mały domek w "centrum" Rieth © davidbaluch

A w przystani jachtowej odpoczywamy. Świetne miejsce
Przystań jachtowa w Rieth © davidbaluch

Przystań w Rieth. Tu robimy dłuższy odpoczynek © davidbaluch

Potem ruszamy dalej i napotykamy Imbiss na terenie prywatnej posesji z pięknym widokiem. Piwo kosztuje jak na Niemcy bardzo tanio - 1 Euro. A ponieważ jesteśmy w normalnym kraju gdzie można jedno piwo wypić i jechać dalej rowerem to kupujemy i pijemy. Przy okazji podziwiamy piękny widok. Monika marzy, że chce tutaj mieszkać. Wygrać w totolotka, kupić ten dom z tym widokiem i żyć w tym miejscu. Też bym chciał.
Imbiss w Rieth. Tak chcemy mieszkać © davidbaluch

Imbiss w Rieth. Piwo na uzupełnienie energii © davidbaluch

W samym Rieth napotykamy też stary zabytkowy kościół.
Kościół w Rieth © davidbaluch

Potem ruszamy dalej. W stronę Luckow. Po drodze mijamy wieżę obserwacyjną na Zalew Szczeciński. Miejsce fajne. Można w większym gronie spędzić kilka godzin.. jakiegoś grilla albo coś. Ale my sami dzisiaj, więc tylko wdrapujemy się, podziwiamy panoramę, schodzimy i jedziemy dalej.
Wieża widokowa w Rieth © davidbaluch

Po drodze w Luckow wchodzimy do wnętrza zabytkowego kościoła. To już ostatnia prosta przed powrotem.
Zabytkowy kościół w Luckow © davidbaluch

No i potem powrót. Jedziemy przez Ahlbeck, mijamy ogromne grzyby, choć trujące,ale w końcu dotarliśmy do auta i pojechaliśmy zabierając po drodze Kacpra od babci do domu do Szczecina. Było niesamowicie fajnie.
W drodze powrotnej przezd Hintersee © davidbaluch

Trzeba to koniecznie powtórzyć....
I na koniec trasa z GPS
/5042281