Do Puszczy Bukowej czyli lato się nie kończy
Wtorek, 27 września 2016
· Komentarze(14)
Dzisiaj wolny wtorek. Siedzę sam w domu. Kacper w szkole, Aga w pracy, nawet psa nie mam dzisiaj. Na zewnątrz słońce piękne. W związku z tym oczywistą oczywistością było, że pójdę na rower. Wstałem o 7.00, ale jakoś tak się guzdrałem, że dopiero o 9.00 wyszedłem z domu. Nigdy jeszcze rowerem nie byłem w Puszczy Bukowej po prawej stronie Odry. Nie lubię górek, ale co tam. Jadę. Na początek przez ruchliwy Szczecin przebijam się w stronę prawego brzegu. Mam trochę obawy jak przejadę przez Most Pionierów, bo mniej ruchliwy Most Cłowy zamknięty całkowicie. Na szczęście po dotarciu na miejsce okazało się, że jest możliwość jechania za barierką. No to jadę. Ta część trasy mało przyjemna. Nie mogę doczekać się kiedy zanurzę się w puszczę. Pośrodku mostu zatrzymuję się jednak, żeby zrobić zdjęcie panoramy Odry, a w tle celu mojej wycieczki: wzgórza Puszczy Bukowej.

Panorama z Mostu Pionierów© davidbaluch
W końcu docieram na drugą stronę i kieruję się do Zdroji. Po drodze mijam lodziarnię. Ostatnią w Szczecinie lodziarnię, w której sprzedawane są lody ze starych metalowych automatów jakich pełno było w latach osiemdziesiątych. Pamiętacie te hałasujące automaty i lody w wafelkach? Można cofnąć się w czasie i właśnie w Zdrojach takiego loda kupić. Niestety jadę przed 10.00 i jeszcze zamknięte. Zajechałem więc na targowisko osiedlowe gdzie zaopatrzyłem się w wodę i Fantę, bo w domu nic nie miałem i jechałem dotąd o suchym pysku. Po chwili z ulicy Mącznej wjeżdżam w drogę leśną i zostawiam miasto za sobą. Droga jest malownicza. Zwie się Szwedzki Bruk. Oczywiście pod górę. No, ale tego się spodziewałem. Podoba mi się. Jest rześko, pachnie las, nie ma żywej duszy. Tylko droga, drzewa i ja. Promienie słońca pięknymi wstęgami przebijają się przez korony drzew malowniczo oświetlając krajobraz. Zatrzymuję się, mocuję aparat na mini statywie i robię sobie selfie z moją Meridką.

W Puszczy Bukowej© davidbaluch
Jadę wzdłuż szumiącego strumyka. Nie wiem czy ma jakąś nazwę. Jest mały, ale wije się jak wąż pomiędzy drzewami. W pewnym momencie słyszę, że dość mocno szumi. Zaglądam w bok i widzę w dole piękny, malutki wodospadzik, kaskada właściwie. Muszę go sfotografować. Trochę trudno zejść było, mało nie wpadłem z aparatem do strumyka, ale jakoś się udało. Ustawiam aparat na trójnogu moim podręcznym (co ja bym bez niego zrobił), chwila ustawiania parametrów i pstryk.

Malowniczy strumyk w puszczy© davidbaluch
Jadę dalej pod górę. Robi się trochę bardziej stromo, ale ujdzie. Nie jest najgorzej. Widoki rekompensują trud wspinaczki. Sam się dziwię, że tak rzadko tu bywam. Chyba dlatego tylko, że jednak jako mieszkaniec lewobrzeża nie przepadam za 10 kilometrowym odcinkiem prowadzącym na prawobrzeże. Ale gdyby połączyć taki wyjazd z jazdą autem jak to często z Agnieszką robimy to byłoby już ok. Musimy zaplanować. Szczególnie, że jesień jest i wkrótce puszcza zrobi się bajecznie kolorowa.

Droga Chojnowska© davidbaluch
W końcu Drogą Chojnowską docieram do szosy. Tam zastanawiam się dokąd jechać. Dopiero 11.00. Chwila spojrzenia w mapę i wiem. 100 lat nie byłem w Binowie. A przynajmniej z 5. Do Binowa jedzie się z kolei prawie cały czas w dół. Zasuwam jak na motocyklu i dosłownie po kilkunastu minutach jestem w Binowie. Jeszcze kawałek gruntową drogą i jestem na plaży. Nikogo nie ma. Spokój, cisza, piękny widok. Jakiś samotny wędkarz z łódki łowi ryby w idealnie czystych wodach jeziora. Wyciągam z sakwy mały kocyk, kanapkę, Fantę i robię sobie odpoczynek. Jest naprawdę przyjemnie. Czasem takie samotne wycieczki też są fajne. Człowiek ma czas, żeby poukładać sobie życie w głowie. Przynajmniej troszkę. Ładuje się akumulatory na kolejne dni w miejskiej dżungli wśród nie zawsze życzliwych ludzi. Czasem wręcz wrogich.

Śniadanko na kocyku© davidbaluch

Jezioro Binowskie© davidbaluch
No dobrze, koniec leniuchowania. Znowu spojrzenie w mapę jako, że tereny te są dla mnie zupełnie obce i decyduję się na powrót przez Chlebowo. Jadę już teraz drogą gruntową, ale zupełnie płaską i szybko uciekają kolejne kilometry. Na mapie patrzałem, że z Chlebowa do Szczecina można dostać się jakąś Drogą Chlebowską, żeby nie jechać krajówką, ale nie znalazłem jej, a jedyny mieszkaniec jakiego spotkałem w Chlebowie nie miał pojęcia. Całe życie tylko taczką po polu jeździ i wieczorem po fajki do sklepu to skąd ma znać wszystkie drogi w swojej wsi. No nic, jadę krajówką. Okazuje się jednak, że nie jest źle. Droga 31 jest na tyle szeroka, że wszystkie auta, w tym ciężarowe mijają mnie bez trudu i nie spowalniam ruchu. No więc dość komfortowo podróżuję przez Żydowce i Podjuchy w kierunku Autostrady Poznańskiej, a właściwie ulicy Krygiera już teraz. W końcu skręcam w Krygiera. Okazuje się, że droga była remontowana. Jest nowa nawierzchnia na całej długości. Nie ma jeszcze oznakowania poziomego. Może zrobią jakiś pas rowerowy? Albo chociaż szerokie pobocze? Zobaczymy. Dobrze by było.
Docieram do centrum. Jadę ulicą Kolumba, potem bulwarami aż do podnóża Wałów Chrobrego. Jest bardzo ciepło. Jesień nas rozpieszcza. Niektóry opalają się na ławkach wzdłuż Odry. Robię sobie również ostatni postój i przy okazji fotografuję Odrę w połączeniu z Trasą Zamkową. Lubię to miejsce.
Docieram do centrum. Jadę ulicą Kolumba, potem bulwarami aż do podnóża Wałów Chrobrego. Jest bardzo ciepło. Jesień nas rozpieszcza. Niektóry opalają się na ławkach wzdłuż Odry. Robię sobie również ostatni postój i przy okazji fotografuję Odrę w połączeniu z Trasą Zamkową. Lubię to miejsce.

Odra pod Trasą Zamkową© davidbaluch

Pod Trasą Zamkową© davidbaluch
No i koniec. Stąd już tylko trzy kilometry mam do domu więc pedałuję, bo jeszcze co nieco mam dziś do zrobienia mimo wolnego dnia. 50 kilometrów w części po mieście, ale także w pięknej puszczy. Ładnie mamy ten Szczecin położony. Z każdej strony piękne miejsca. Puszcza Bukowa, Puszcza Wkrzańska. Nieopodal Zalew Szczeciński i tuż obok Niemcy, które dla rowerzystów są rajem...
Jutro do pracy, ale dzisiejszy dzień zaliczam do niezwykle udanych.
Dla chętnych mapka trasy
Jutro do pracy, ale dzisiejszy dzień zaliczam do niezwykle udanych.
Dla chętnych mapka trasy