Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:77.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:30
Średnia prędkość:17.11 km/h
Maksymalna prędkość:38.00 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:25.67 km i 1h 30m
Więcej statystyk

Żurawi krzyk

Niedziela, 28 lutego 2016 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Zrobiliśmy z Agnieszką rundkę wokół Polic. Przyjechałem autem do Polic i  pojechaliśmy. Piękny luty dla rowerzystów. Ponieważ w Policach nie ma zbyt wiele dróg rowerowych, a ulicą jechać nam się nie chciało, to pojechaliśmy sobie w stronę Zakładów Chemicznych Police drogą rowerową dla zakładowych rowerzystów.Przy ZCh Police spotkaliśmy pomnik upamiętniający powrót "prastarych ziem piastowskich do macierzy". Kamień  z 1985 roku, a we mnie się gotuje w jakim zakłamaniu historycznym żyjemy. Pomorze było polskie od  około XI do XIII wieku, więc może jakieś kurhany zbudowaliśmy. Od XIII wieku było germańskie. Barnimowie i inni Gryfici mówili po niemiecku i są to ziemie niemieckie .Fajnie, że je zdobyliśmy. Jak najbardziej. Ale wszystko co tu mamy, Szczecin, zabytki i inne było niemieckie. Pewnie niepopularne moje twierdzenia. Tak jak to, że bitwa pod Cedynią wcale nie musiała być pod Cedynią, a tylko tak została przez PRL umiejscowiona żeby usankcjonować "polskość" Pomorza Zachodniego. Długo by pisać. Historia jest pisana pod dyktando władz, a tą prawdziwą niewiele osób się interesuje. Dla niedowiarków polecam na przykład Bitwa pod Cedynią
No to taka fotka Agi:
Aga pod płytą z napisem © davidbaluch
Potem pojechaliśmy Kuźnicką i "podziwialiśmy" panoramę Zakładów Chemicznych. Choć, nie powiem, jako zakład robi industrialne wrażenie. Śmierdzi niemiłosiernie. No ale taka produkcja. Chemia. Daje pracę masie ludzi. I dobrze, że jest,  mimo całych szkód dla środowiska i chyba ludzi. Zastanawiające jest, że kombinat bez mrugnięcia okiem wypłaca pracownikom po 10 000 złotych za zniszczony lakier aut parkujących przed zakładem, a uparcie twierdzi, że dla organizmu to, co tam wypuszczają w powietrze szkodliwe już nie jest. Jakoś nie chce mi się wierzyć.
No więc zakłady:
Zakłady Chemiczne Police © davidbaluch
Kawałek za zakładami ujrzeliśmy dwa żurawie na łące. Majestatyczne, dostojnie przechadzały się po łące. Niestety nie miałem teleobiektywu ze sobą więc spróbowałem podejść bliżej. Agnieszka sugerowała nawet żebym na czworaka szedł. No cóż ptaki zobaczyły mnie i z głośnym krzykiem odfrunęły. Piękny jest ten krzyk żurawi. Jak wyczytałem głośnym krzykiem ostrzegają się o niebezpieczeństwie. Ja niby jestem niebezpieczeństwem? Ja? A skąd.
Żurawie uciekają © davidbaluch
Na pocieszenie nieudanego polowania na żurawie, polowania fotograficznego oczywiście, Aga zrobiła zdjęcie mi. 
Ja koło Trzeszczyna © davidbaluch
No i potem jeszcze zrobiliśmy krótki postój na herbatkę pod pomnikiem w okolicy Trzeszczyna. Pomnik dość ciekawy. Aga opisała go na swoim blogu, zamieściła też zdjęcie. Zainteresowanych odsyłam  tutaj
Herbatka gorąca podczas lutowej wycieczki to to co tygryski lubią najbardziej.
Postój obok pomnika w Trzeszczynie © davidbaluch

Zimowo z nowym kaskiem

Wtorek, 16 lutego 2016 · Komentarze(7)
No i stało się. Ja, do tej pory niechętny wszelakim czapkom, szalikom i innym ustrojstwom w okolicy głowy zakupiłem kask. Zawsze byłem niechętny temu wynalazkowi, ale powoli doszedłem do wniosku, że jednak bezpieczniej. Do wniosku takiego doszedłem jakiś czas temu robiąc przepiękny piruet na lodzie w okolicy Arkonki. Co prawda wtedy udało się jakoś nie całować ziemi, ale było blisko. No więc przegląd Allegro, zakup i w końcu przyszedł. A właściwie przyszły, bo przy okazji Agnieszka nabyła twardą czapkę. Przypomniał mi się kawał:
" Zatrzymuje policjant chłopa na motocyklu w berecie i pyta: Dlaczego jeździcie w berecie, a nie w kasku?
-  Dla bezpieczeństwa.
- Jak to??
- Ano rzuciłem z 10 piętra beret i kask. Kask się rozbił, a beret nie".
No więc różne są opinie, ale ok. Co do zasady bezpieczniej. Czytając takie rozważanie ostatnio przeczytałem jedno mądre zdanie. "Czy warto jeździć w kasku na rowerze? Nie warto! Chyba, że przydarzy nam się wypadek. Wtedy warto." No właśnie., nigdy nie wiadomo kiedy się przydarzy, więc jednak warto.
Moja rundka dzisiejsza wiodła w większości przez Szczecin, ale też przez Bezrzecze z przerwą po drodze na Polanie Czerwonej koło Arkonki na śniadanie. Jako, że z rana jeść nie lubię, a wyjechałem koło 9.00, to dopiero po drodze śniadanko małe i pyszna gorąca herbata  z termosu. Potem pojechałem ulicą Nowowiejską na Bezrzeczu i podziwiałem przepiękne domy ludzi, którzy raczej nie pracują w "Biedronce" na kasie. Można pomarzyć tylko. Na ulicy Ku Słońcu minąłem licznik rowerzystów i okazało się, że jestem dopiero 35 rowerzystą dzisiaj mijającym licznik. Daleko nam do Kopenhagi czy Amsterdamu. Przez centrum wróciłem do domu, bo jednak przy 3 stopniach zaczęło się robić zimno, szczególnie w stopy. Do domu wróciłem zadowolony, szczególnie z faktu, że dziś wolne od pracy :-)
Byle do wiosny...
Postój na Polanie Czerwonej w Szczecinie © davidbaluch
Śniadanko na łonie natury © davidbaluch

Niezwykły kościół i Kruczy Kamień czyli tajemnice Szczecina

Niedziela, 7 lutego 2016 · Komentarze(2)
Dawno, Bardzo dawno nic już nie pisałem, choć jeździłem, ale jakoś weny nie było. A i wycieczki jakieś takie zwykłe. Dziś niedziela, a do 12.00 wolne i postanowiłem. Jadę. Mojej lustrzanki nie wziąłem choć potem żałowałem, ale telefonem najważniejsze zdjęcia zrobiłem.No i jedno na koniec jako deser. Zrobione moją lustrzanką w miejscu, gdzie rano jechałem. Zrobione potem .. po południu.
Najpierw słońce, cudowne. Dojeżdżam do Dworca Kolejowego i szybki rzut oka. Wczoraj z moim Kacprem dopiero wróciliśmy z Leverkusen i tu wysiadaliśmy, ale tak szybko gnaliśmy, że nie widziałem. Jest remont. rozpędzony za poprzednich rządów, Nowe chyba nie zatrzymają.Nowy dworzec prezentuje się tak:
Dworzec kolejowy Szczecin © davidbaluch
Jadę dalej. Jadę nową dla mnie trasą. Kolumba.. wzdłuż Odry. I nagle mam pomysł. Jest takie miejsce w Szczecinie nieznane ogółowi. Taki kościół. Inny. Jadę. I jest> Obiekt opisany w książce Polska Niezwykła.
"Szczeciński kościół pw. Matki Bożej Jasnogórskiej mieści się w zabytkowej wieży ciśnień na Wzgórzu Hetmańskim. Historia wieży sięga połowy XIX wieku i jest ściśle powiązana z budową sieci wodociągowej na Pomorzanach. Budowę wodociągów rozpoczęto w 1863 roku, wieżę ciśnień wybudowano dwa lata później. Była to budowla szesnastoboczna, wysoka na 14 metrów, o średnicy 37,2 metrów, została wzmocniona szesnastoma przyporami i nakryta stożkowym dachem. Wbudowany zbiornik wodny miał pojemność 3080 metrów sześciennych. Wieża spełniała swą funkcję przez osiemdziesiąt lat - do 1945 roku.
Po drugiej wojnie światowej przestała być użytkowana, przez prawie 40 lat była wykorzystywana najpierw jako owczarnia, później mieściły się w niej mieszkania i magazyny. Dopiero w 1984 roku wieża wraz z otaczającym ją terenem została przekazana kościołowi."
Kościół pw. Matki Bożej Jasnogórskiej © davidbaluch
Potem popedałowałem w dól. Osiągnąłem ulicę Potulicką. Na jej końcu jest taka skarpa. Przed torami kolejowymi . To miejsce gdzie zgładzano skazańców. Tam dezerterów zabijano. Straszne miejsce, choć widok ostatni mieli nie najgorszy.
"Szubienica – na niej kończyli kilkaset lat temu najwięksi szubrawcy. Trudno dokładnie stwierdzić ile w Szczecinie i gdzie dokładnie były szubienice. Z całą pewnością jedna z nich stała na wzgórzu, gdzie dziś kończy się ul. Potulicka. Została tutaj przeniesiona prawdopodobnie w 1735 roku i miała być przestrogą dla żołnierzy armii pruskiej. Na niej wieszano dezerterów. Szubienica podobno była często zajęta – a towarzysze broni widząc wiszące ciała mieli bez zająknięcia przestrzegać wojskowego rygoru.
Było to dobre miejsce widoczne z trzech stron, którego widok z szubienicą i wiszącymi zwłokami, mógł odstraszać potencjalnych dezerterów i wszelakich złoczyńców. Pobliski kamień z powodzeniem służył krukom (stąd nazwa głazu/kamienia) do rozszarpywania kawałków ciała wyrwanego z wiszących zwłok."

Kamień nazwany został przez mieszkańców Szczecina „Kruczym Kamieniem”, a wzgórze na którym spoczywał „Niebiańskim Stokiem”.
Tu dziś moje zdjęcie tego kamienia (znalazłem!!)
Kruczy kamień © davidbaluch
Potem pojechałem do domu
I na koniec Jedno zdjęcie. Tak już na koniec. Na deser. To już na spacerze popołudniowym z Agnieszką, Ale dziś tędy też jechałem. 
Panorama Szczecina © davidbaluch