Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:39.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:50
Średnia prędkość:13.76 km/h
Maksymalna prędkość:39.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:9.75 km i 0h 42m
Więcej statystyk

Nowy rowerek...

Piątek, 21 lutego 2014 · Komentarze(11)
No tak. Dzisiejszy dystans wpisuję jako 1 km, ale tak naprawdę trudno ocenić, bo po prostu dziś kupiliśmy naszemu Kacprowi rower z pedałkami. I po zmontowaniu jeździliśmy po okolicy. Więc w sumie nie wiadomo czy było to 500 metrów czy 5 kilometrów. Ale czy to ważne w pierwszym dniu nowego rowerka?Takiego prawdziwego.. W każdym razie nastroje były zmienne. Raz radocha, raz płacz, raz jedzie, raz się przewraca. Ale chyba blog rowerowy nie służy tylko do odhaczania kilometrów, ale również właśnie do tego:Do opisywania tych chwil jedynych, niepowtarzalnych i które już nigdy nie powrócą. Chwil, gdy nasz maluch wyjeżdża pierwszy raz na rower prawdziwy... ...Pozdrawiamy  z Kacprem...
Początki nauki. Kilka chwil po wyjściu z domu
Początki nauki. Kilka chwil po wyjściu z domu © davidbaluch
A jednak płacz. Takie to trudne.. ;-(
A jednak płacz. Takie to trudne.. ;-( © davidbaluch
A jednak może nie tak trudne?? :-)
A jednak może nie tak trudne?? :-) © davidbaluch

Wiosna, ach to ty...

Czwartek, 20 lutego 2014 · Komentarze(6)
Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi... Tak zaczyna się piosenka Marka Grechuty o wiośnie. Tak naprawdę to zastanawiam się czy w ogóle w tym roku gdziekolwiek wyszła. Luty pełną gębą, a tu słyszę, że krokusy się pokazały na naszych Jasnych Błoniach w Szczecinie. Postanowiłem pojechać dziś znaleźć wiosnę.
Kacper wyszedł ze mną na swoim rowerku i nawet chciał się ścigać. Kawałek dawał radę. W każdym razie ruszył ze mną i chwilę prowadził. Jednak bateryjki szybko mu się wyczerpały i po chwili osiągnąłem wyraźną przewagę.
Wyścig taty z synkiem
Wyścig taty z synkiem © davidbaluch
Po wyścigu rozstaliśmy się. Kacper pojechał z mamą na plac zabaw, a ja udałem się na poszukiwanie krokusów. Po dojechaniu na Błonia okazało się, że są!!Jeszcze nie rozkwitły do końca, ale są!! Aż dziwiłem się, że prawie wszyscy mijają je tak obojętnie. Ja nie minąłem obojętnie. Musiałem uwiecznić.
Krokusy na Jasnych Błoniach w Szczecinie
Krokusy na Jasnych Błoniach w Szczecinie © davidbaluch
Popodziwiałem, sfotografowałem i pojechałem w stronę centrum. Przyjemnie się jechało bardzo i niedługo dotarłem do Zamku Książąt Pomorskich. Trwa jakiś remont, ale chyba ze względu na ferie dość sporo ludzi, szczególnie młodzieży kręciło się po dziedzińcu. Moją uwagę tym razem jednak przykuł zabytkowy budynek z boku zamku, a mianowicie Ujeżdżalnia Książęca. Budynek o budowie szachulcowej powstał w 1600 roku i mieściła się w nim stajnia. Dziś jest tu Instytut Filologii Germańskiej Uniwersytetu Szczecińskiego. Najbardziej spodobała mi się górna część budynku.
Fragment Ujeżdżalni Książęcej przy ul. Rycerskiej w Szczecinie
Fragment Ujeżdżalni Książęcej przy ul. Rycerskiej w Szczecinie © davidbaluch
Na pobliskim budynku zauważyłem jeszcze jedną ciekawostkę, na którą nigdy wcześniej nie zwróciłem uwagi. A mianowicie tablicę informującą, że  w tym miejscu przez kilka stuleci bito monety Księstwa Pomorskiego. A tyle razy tu byłem. I nie widziałem. Człowiek wciąż odkrywa coś nowego.
Tu produkowano pieniądze
Tu produkowano pieniądze © davidbaluch
Potem zrobiłem rundkę dookoła zamku i odkryłem coś dla śledziożerców. Ja sam ryby bardzo lubię, ale nie śledzie, więc nie skorzystałem. Ale dla miłośników śledzi miejsce być może warte odwiedzenia.
Chwilę tam byłem, ale nie widziałem ani jednej osoby wchodzącej czy wychodzącej, więc albo w Szczecinie mało miłośników śledzi, albo miejsce mało znane. Co ciekawe w domu sprawdziłem na ich stronie internetowej, że oprócz 9 potraw ze śledzia ( w tym śledź na golasa - ciekawe co to?) mają także w ofercie rakowe delicje, czosnkowe krewetki, łososia, dorsza i halibuta, a nawet dziczyznę... hmm... Trzeba się kiedyś wybrać. Nie mają tylko ulubionej potrawy rybnej mojego Kacpra czyli makreli wędzonej z Lidla :-).
Coś dla miłośników śledzi
Coś dla miłośników śledzi © davidbaluch
A na koniec już w pobliżu domu złapałem jeszcze wiosnę za ogon. A mianowicie znalazłem przebiśniegi, którym zrobiłem zdjęcie do kolekcji z krokusami. Czyli wiosna już krąży na całego. Jak to spiewał Grechuta? "Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty.."
Przebiśniegi
Przebiśniegi © davidbaluch

Szczecin. Korzystając z pięknej pogody....

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · Komentarze(6)
Już dobrych kilka dni nie miałem okazji pobrykać na rowerku. Weekend był zaplanowany już na odwiedziny rodzinne (czasem trzeba), a w tygodniu wciąż praca. No ale dziś do pracy na popołudnie dopiero, a pogoda za oknem taka, że wydaje się, że słońce puszcza oko do nas zachęcając do wyjścia na rower. Zresztą rower jak zobaczył jaka pogoda, to też zaczął popiskiwać i podskakiwać, żeby go na dwór wypuścić. No to cóż. Pojechałem sobie na Głębokie. Po drodze minąłem mój ulubiony fragment drogi leśnej prowadzącej z Arkonki na Głębokie. Zawsze przypomina mi to las z okolic Schwarzwaldu na południu Niemiec, gdzie miałem okazję kilkakrotnie przebywać. Tam drzewa podobne tylko jeszcze wyższe, jeszcze piękniejsze i jeszcze bardziej magiczne wrażenie robią (Kto był, to wie o czym mówię). Sama nazwa regionu Schwarzwald czyli Czarny Las powstała myślę nie przypadkiem.
Prawie jak w Schwarzwaldzie
Prawie jak w Schwarzwaldzie © davidbaluch
No, powspominałem moje wędrówki po górach Schwarzwaldu i wróciłem do rzeczywistości czyli na Meridę i jazda na Głębokie. Po drodze tak się już ciepło zrobiło, że zacząłem żałować, że kąpielówek nie wziąłem. Skorzystałbym z okazji, że o tej porze roku kąpielisko bezpłatne ;-). Ale jak dojechałem okazało się, że nikt się nie kąpie, więc i ja poprzestałem na zrobieniu tylko pamiątkowej fotografii, żeby potomnym pokazać jaka to onegdaj w 2014 roku ciepła zima była...że Bałtykiem do Szwecji można było przepłynąć.. taka ciepła była ;-)
Na Głębokim
Na Głębokim © davidbaluch
Jezioro Głębokie
Jezioro Głębokie © davidbaluch
Za chwilę sygnał dostałem od zmiennika sztafety, że już w domu czeka na swoim biegowym rowerku i czeka na tatę. Znaczy się: Ja mam Meridę odstawić, a ze swoim potomkiem na biegowy rowerek się wybrać. No to ruszyłem w kierunku powrotnym.
Po drodze zatrzymałem się tylko na chwilkę w dawnej dzielnicy Szczecina "Westend" obecnie zwanej Łękno, gdzie na chwilę uwagę moją przykuł małyy stary domek z Pruskiego Muru jeszcze zrobiony. Z płotem jakby z XIX wieku. Mógłbym w nim zamieszkać (po małym remoncie najpierw). Centrum Szczecina, a jakbym się na wsi dziewiętnastowiecznej znalazł. Jak ja go wcześniej przeoczyłem?
Stary dom w centrum Szczecina
Stary dom w centrum Szczecina © davidbaluch
No i po dojechaniu do domu zmiana zawodnika. Kacper mój dosiadł rowerek swój i pognaliśmy do Lidla po zakupy poranne. To znaczy Kacper jechał swoim biegowcem, a ja, żona i pies musieliśmy nadążać. Jakoś daliśmy radę i po zrobieniu zakupów ciesząc się pięknym słońcem poszliśmy do domu, bo praca wzywa. A tu takie słońce.. Już miałem chęć wolne wziąć.. ale szkoda urlopu. Będzie jeszcze sporo pięknych dni tej zimy. Taką mam nadzieję..
Mały rowerzysta i pies
Mały rowerzysta i pies © davidbaluch

Taniec na lodzie. Szczecin

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(7)
Wiosna za oknem. I do tego wolne przedpołudnie. Przynajmniej do 12.00. Nie mogłem sobie odmówić krótkiej przejażdżki. Jak cudownie było w słońcu i dodatniej temperaturze  pojechać w dal. No i głupi pomysł: Jadę do Lasku Arkońskiego.  A tam!!  Tam lodowisko. Im dalej brnąłem tym było gorzej. Ludzie chodzili okrakiem, Jedna pani pukała się w głowę patrząc, że jadę na rowerze po lodzie.I faktycznie. Jak próbowałem zejść z roweru to trudniej mi było ustać niż na jadąc na rowerze. Ale opony mam bez kolców. Mimo to dawały radę lepiej niż piesi na nogach. To znaczy, że dobre zimówki lepsze od letnich z kolcami :-) I tak cały Lasek Arkoński. Balet i test na równowagę.
Tylko jednego nie rozumiem. Mamy w Szczecinie Muzeum Techniki i Komunikacji??! Mamy! Mamy tam model Prasolota z Tytusa, Romka i A'tomka??! Mamy! I to duży.No to co stoi na przeszkodzie takim Prasolotem przejechać wszystkie alejki i odparować lód? W końcu prasolot na bazie żelazka i stopka grzeje zapewne wystarczająco. Ach.. wszystko wina Tuska..  
Potem jeszcze pojechałem koło Rusałki..popatrzałem na kłódki śmiertelnie zakochanych, niektórych już pewnie odkochanych zanim kłódka zdążyła zardzewieć, no i pojechałem do domu, bo na 12.00 ważne spotkanie. Acha.. Na lodzie się nie przewróciłem, Poza lodem prawie...Upadku nie było, ale  w czasie katapulty z roweru znowu urwany uchwyt lampki przedniej i kolano boli jak jasna... 
Lodowisko na DDR-ce
Lodowisko na DDR-ce © davidbaluch
Kłódki zakochanych
Kłódki zakochanych © davidbaluch
Koło Rusałki. Szczecin
Koło Rusałki. Szczecin © davidbaluch