Niedziela. Pogoda od rana jakaś taka jak to mówią: "na dwoje babka wróżyła". Jednak z samego rana nie padało więc już po siódmej rano wskoczyłem na moje dwa kółka i pojechałem zrobić objazd po Szczecinie. Kacper już nie spał, ale chciał bajkę w spokoju oglądnąć, a Monika jeszcze głęboko spała. Więc szybkie kilkanaście kilometrów po pustym Szczecinie. Uwielbiam to miasto w niedzielę rano. Dziś planujemy wypad nad morze, więc trzeba czas wykorzystać.

Szczecin. ul.Przyjaciół Żołnierza,
© davidbaluch
Po powrocie pakowanie szybkie do auta i wyjazd. NA początku trochę pochmurnie było, ale hotel zarezerwowaliśmy bez możliwości odwołania (żeby taniej było ;-)), więc jedziemy. Już po przyjeździe do Międzyzdrojów okazało się, że pogoda piękna. Słońce, ciepło tak, że nawet kurtki nad morze nie brałem. Hotel też o.k., pokój z widokiem na morze i jakieś 50 metrów od morza. Teraz Kacpra czas na rower. Całą drogę zresztą się dopominał, że on chce na rower zaraz. No więc najpierw na molo.

Na molo w Międzyzdrojach. Jedyny dziś rowerzysta na molo
© davidbaluch
Okazuje się, że mimo końca października Kacper to nie jedyna osoba uprawiająca sport nad morzem. Ten pan poniżej kilka minut przed zrobieniem tej fotografii jeździł na tym skuterze w krótkim rękawku.

Skuter wodny pod koniec października
© davidbaluch
Kacper dalej pedałuje.. a właściwie przebiera nogami i podziwiamy takie jesienne widoki:

Międzyzdroje.. Widok z Kacpra rowerka;-)
© davidbaluch
Największa frajda oczywiście z jeżdżenia po kałużach pozostałych po porannych opadach. A niech tam. Ciepło jest. Normalnie jak początek września, a nie koniec października. Powoli z molo jedziemy w kierunku plaży.

Na molo najfajniejsze są kałuże. Jaazda!!
© davidbaluch
Na plaży cud, miód, malina. Ciepło. Niektórzy wygrzewają się na kocach. Inni siedzą na piasku. Kacper jedzie na rowerku. Mewy nie wiadomo czemu wnerwione. Może dlatego, że o tej porze roku przeważnie już plaże puste, a tu zaraz listopad, a ludzie kręcą się i kręcą. Poniżej okaz jednego szczególnie wnerwionego egzemplarza ;-)

Wnerwiona mewa
© davidbaluch
A na zdjęciu poniżej Kacper przypomina mi Kazimierza Nowaka. Był to Podróżnik, który na rowerze przejechał całą Afrykę, m.in. Saharę. Też tak musiał wyglądać na rowerze jadąc po piaskach pustyni. No Kacper ma lepiej, bo karawana niesie za nim napoje .. i biszkopty..

Jak Kazimerz Nowak.. No prawie
© davidbaluch
Po drodze zdjęcie z tatą. A co??... Obowiązkowo. Będzie kiedyś do kroniki podróżniczej małego rowerzysty.

Z tatą na tle Bałtyku
© davidbaluch
Jadąc dalej eksplorujemy nowe widoki niedostępne letnim turystom. Spotykamy dwie mewy, które gdzieś upolowały ryby. Chyba flądry. Patrzą na nas nieufnie. Myślą chyba, że chcemy im je zabrać.Kacper chciałby. I owszem. Krzyczy: Tata! Ryby!! Ja chcę rybę! Dla nie wtajemniczonych: Kacper rybę mógłby jeść chyba codziennie.

Ptaki upolowały ryby.Tylko gdzie je skonsumować??hmm
© davidbaluch
Chyba wystraszyły się Kacpra apetytu, bo wkrótce obydwa odfrunęły,a my musieliśmy Kacprowi zakupić rybę w smażalni przy plaży. Udało mi się zrobić zdjęcie jednemu uciekinierowi.

Ucieczka z rybą w dziobie
© davidbaluch
No i cóż. Nadszedł wieczór. Zrobiło się pięknie, ale już byliśmy zmęczeni. Zaraz kawałek dalej zaczynał się Woliński Park Narodowy. Piękny on jest naprawdę wtedy, kiedy wyjadą letni turyści. Jeszcze jedno zdjęcie na końcu, które myślę, że trochę oddaje klimat morza jesienią i poszliśmy do hotelu spać. Dziś rano przed 7.00 zrobiłem sobie kilkukilometrowy spacer plażą z psem i spotkałem trzy osoby po drodze. Takie morze kocham. Teraz już w Szczecinie. Jutro do pracy :-(

Woliński Park Narodowy. Takie morze lubię
© davidbaluch