Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2020

Dystans całkowity:35.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:15
Średnia prędkość:15.56 km/h
Maksymalna prędkość:34.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:17.50 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Z Kacprem do Polic

Niedziela, 10 maja 2020 · Komentarze(8)
Dzisiaj postanowiliśmy z Kacprem zrobić wycieczkę przez las do Polic.  Na mecie czekała na Kacpra mała impreza na przystani oraz grill i skakanie na trampolinie. No więc pojechaliśmy tradycyjnie na Warszewo - cały czas pod górę. Po drodze oczywiście kilka postojów na picie. Dziś wyjątkowo gorąco. Aż trudno uwierzyć, że jutro ma być 10 stopni. No zobaczymy.

Po kilku kilometrach zrobiliśmy sobie mały popas na łączce. Kacper zbierał mlecze i zdmuchiwał dmuchawce, a ja sobie leżakowałem. Było bardzo sympatycznie. Takie fajne chwile taty i synka.


W końcu dojechaliśmy do lasu i potem z górki na pazurki do Siedlic. Po drodze mnóstwo rowerzystów, biegaczy i kijkowców. Droga mimo, że w dół, to strasznie wyboista, więc z ulgą przyjęliśmy asfalt przed Siedlicami gdzie finalnie wyjechaliśmy. Z Siedlic to już był rzut beretem do Polic. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy "Żabce" ponieważ Kacper po jeździe nabrał ochotę na loda. Usiedliśmy więc na ławeczce obok sklepu i spokojnie Kacper skonsumował Big Milka. Na koniec przedostaliśmy się na drugi koniec miasta, gdzie nad rzeką Łarpią był grill na przystani. Taka krótka, ale przyjemna wycieczka z potomkiem.


Niedzielnie z Lewelinką

Niedziela, 3 maja 2020 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Dziś samotnie-niesamotnie. Ponieważ mojego synka akurat nie ma więc wydawałoby się, że skazany będę na samotną wycieczkę. Ale od czego pomysłowość. Umówiłem się na wspólną wycieczkę z Lewelinką czyli rowerzystką z odległego o 750 km Świdnika. Wyruszyliśmy równocześnie, każdy z słuchawkami na uszach. I popedałowaliśmy sobie każdy u siebie, ale cały czas na łączu. Jechało się naprawdę super. Czułem się jak na wycieczce we dwoje. Fajnie nam się rozmawiało. Nawet przerwy na picie robiliśmy w tych samych momentach. Czasem żartowaliśmy sobie, żeby zwolnić bo ona lub ja zostałem w tyle :-). Ale było wesoło. Pojechałem na Warszewo tak, żeby dostać się do lasu gdzie można jechać bez maseczki. W pewnym momencie gdzieś w okolicy ul.Zagórskiego  nawet straciłem orientację gdzie jestem i jechałem tak na "czuja". Ale opłaciło się, bo w pewnym momencie trafiłem nad przepiękny zbiornik wodny. O taki:

Pojechałem dalej trochę na oślep przez przepiękny wiosenny las. W pewnym momencie zaczął padać deszcz. A u Lewelinki nie.. Dziwne.. przecież jedziemy razem :-)
No, ale deszczyk nie był wcale uciążliwy. Nawet w pewnym momencie całkiem przyjemny. W środku las prezentował się cudnie..

Im dalej w las tym bardziej robiło się tajemniczo. Brakowało jeszcze tylko domku baby-jagi i czarnego kota. Po drodze tłumaczę Lewelince, że u nas jest dużo egzotycznych zwierząt. Że nawet słonie są. Lewelinka pyta czy z dużymi trąbami. A jakże!! ;-) Ale mi nie wierzy jakoś. No kurczę, postawiłem sobie za cel, że jakiegoś muszę dziś spotkać i jej udowodnić. Ale póki co tajemniczy las:..

Jedziemy dalej. Jest wesoło i oboje stwierdzamy, że z braku innej możliwości takie wycieczki "we dwoje" też są całkiem fajne. Naprawdę czas upływa nam niesamowicie miło. Musimy koniecznie to powtórzyć. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie we dwoje ;-)

W końcu wyjeżdżam z lasu. Maseczka na twarz i jadę. Kurczę.. tylko ten słoń.. hmmm. Jadę i jadę i nagle.. jest!!! Słoń z wielką trąbą wynurza się zza krzaków. Szybciutko wyciągam telefon i robię mu zdjęcie. Udało się zanim uciekł w głąb kniei.. Teraz uwierzysz Lewelinka, że mamy słonie z wielkimi trąbami?? :-D

No i cóż... jeszcze kawałek i popedałowaliśmy do domu. W międzyczasie u niej zaczyna padać deszcz, a u mnie już nie. czyżby chmurka znad Szczecina dotarła w okolice Lublina? Hihi..
Tak się złożyło, że pod swoje domy przyjechaliśmy prawie równocześnie. Z różnicą minuty może. Dziękuję za cudną.. wspólną wycieczkę.. 
Mapka trasy