Niedzielnie z Lewelinką
Niedziela, 3 maja 2020
· Komentarze(8)
Dziś samotnie-niesamotnie. Ponieważ mojego synka akurat nie ma więc wydawałoby się, że skazany będę na samotną wycieczkę. Ale od czego pomysłowość. Umówiłem się na wspólną wycieczkę z Lewelinką czyli rowerzystką z odległego o 750 km Świdnika. Wyruszyliśmy równocześnie, każdy z słuchawkami na uszach. I popedałowaliśmy sobie każdy u siebie, ale cały czas na łączu. Jechało się naprawdę super. Czułem się jak na wycieczce we dwoje. Fajnie nam się rozmawiało. Nawet przerwy na picie robiliśmy w tych samych momentach. Czasem żartowaliśmy sobie, żeby zwolnić bo ona lub ja zostałem w tyle :-). Ale było wesoło. Pojechałem na Warszewo tak, żeby dostać się do lasu gdzie można jechać bez maseczki. W pewnym momencie gdzieś w okolicy ul.Zagórskiego nawet straciłem orientację gdzie jestem i jechałem tak na "czuja". Ale opłaciło się, bo w pewnym momencie trafiłem nad przepiękny zbiornik wodny. O taki:

Pojechałem dalej trochę na oślep przez przepiękny wiosenny las. W pewnym momencie zaczął padać deszcz. A u Lewelinki nie.. Dziwne.. przecież jedziemy razem :-)
No, ale deszczyk nie był wcale uciążliwy. Nawet w pewnym momencie całkiem przyjemny. W środku las prezentował się cudnie..

Im dalej w las tym bardziej robiło się tajemniczo. Brakowało jeszcze tylko domku baby-jagi i czarnego kota. Po drodze tłumaczę Lewelince, że u nas jest dużo egzotycznych zwierząt. Że nawet słonie są. Lewelinka pyta czy z dużymi trąbami. A jakże!! ;-) Ale mi nie wierzy jakoś. No kurczę, postawiłem sobie za cel, że jakiegoś muszę dziś spotkać i jej udowodnić. Ale póki co tajemniczy las:..

Jedziemy dalej. Jest wesoło i oboje stwierdzamy, że z braku innej możliwości takie wycieczki "we dwoje" też są całkiem fajne. Naprawdę czas upływa nam niesamowicie miło. Musimy koniecznie to powtórzyć. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie we dwoje ;-)

W końcu wyjeżdżam z lasu. Maseczka na twarz i jadę. Kurczę.. tylko ten słoń.. hmmm. Jadę i jadę i nagle.. jest!!! Słoń z wielką trąbą wynurza się zza krzaków. Szybciutko wyciągam telefon i robię mu zdjęcie. Udało się zanim uciekł w głąb kniei.. Teraz uwierzysz Lewelinka, że mamy słonie z wielkimi trąbami?? :-D

No i cóż... jeszcze kawałek i popedałowaliśmy do domu. W międzyczasie u niej zaczyna padać deszcz, a u mnie już nie. czyżby chmurka znad Szczecina dotarła w okolice Lublina? Hihi..
Tak się złożyło, że pod swoje domy przyjechaliśmy prawie równocześnie. Z różnicą minuty może. Dziękuję za cudną.. wspólną wycieczkę..
Mapka trasy

Pojechałem dalej trochę na oślep przez przepiękny wiosenny las. W pewnym momencie zaczął padać deszcz. A u Lewelinki nie.. Dziwne.. przecież jedziemy razem :-)
No, ale deszczyk nie był wcale uciążliwy. Nawet w pewnym momencie całkiem przyjemny. W środku las prezentował się cudnie..

Im dalej w las tym bardziej robiło się tajemniczo. Brakowało jeszcze tylko domku baby-jagi i czarnego kota. Po drodze tłumaczę Lewelince, że u nas jest dużo egzotycznych zwierząt. Że nawet słonie są. Lewelinka pyta czy z dużymi trąbami. A jakże!! ;-) Ale mi nie wierzy jakoś. No kurczę, postawiłem sobie za cel, że jakiegoś muszę dziś spotkać i jej udowodnić. Ale póki co tajemniczy las:..

Jedziemy dalej. Jest wesoło i oboje stwierdzamy, że z braku innej możliwości takie wycieczki "we dwoje" też są całkiem fajne. Naprawdę czas upływa nam niesamowicie miło. Musimy koniecznie to powtórzyć. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie we dwoje ;-)

W końcu wyjeżdżam z lasu. Maseczka na twarz i jadę. Kurczę.. tylko ten słoń.. hmmm. Jadę i jadę i nagle.. jest!!! Słoń z wielką trąbą wynurza się zza krzaków. Szybciutko wyciągam telefon i robię mu zdjęcie. Udało się zanim uciekł w głąb kniei.. Teraz uwierzysz Lewelinka, że mamy słonie z wielkimi trąbami?? :-D

No i cóż... jeszcze kawałek i popedałowaliśmy do domu. W międzyczasie u niej zaczyna padać deszcz, a u mnie już nie. czyżby chmurka znad Szczecina dotarła w okolice Lublina? Hihi..
Tak się złożyło, że pod swoje domy przyjechaliśmy prawie równocześnie. Z różnicą minuty może. Dziękuję za cudną.. wspólną wycieczkę..
Mapka trasy