Szczecin. Korzystając z pięknej pogody....
Poniedziałek, 17 lutego 2014
· Komentarze(6)
Już dobrych kilka dni nie miałem okazji pobrykać na rowerku. Weekend był zaplanowany już na odwiedziny rodzinne (czasem trzeba), a w tygodniu wciąż praca. No ale dziś do pracy na popołudnie dopiero, a pogoda za oknem taka, że wydaje się, że słońce puszcza oko do nas zachęcając do wyjścia na rower. Zresztą rower jak zobaczył jaka pogoda, to też zaczął popiskiwać i podskakiwać, żeby go na dwór wypuścić. No to cóż. Pojechałem sobie na Głębokie. Po drodze minąłem mój ulubiony fragment drogi leśnej prowadzącej z Arkonki na Głębokie. Zawsze przypomina mi to las z okolic Schwarzwaldu na południu Niemiec, gdzie miałem okazję kilkakrotnie przebywać. Tam drzewa podobne tylko jeszcze wyższe, jeszcze piękniejsze i jeszcze bardziej magiczne wrażenie robią (Kto był, to wie o czym mówię). Sama nazwa regionu Schwarzwald czyli Czarny Las powstała myślę nie przypadkiem.

Prawie jak w Schwarzwaldzie © davidbaluch
No, powspominałem moje wędrówki po górach Schwarzwaldu i wróciłem do rzeczywistości czyli na Meridę i jazda na Głębokie. Po drodze tak się już ciepło zrobiło, że zacząłem żałować, że kąpielówek nie wziąłem. Skorzystałbym z okazji, że o tej porze roku kąpielisko bezpłatne ;-). Ale jak dojechałem okazało się, że nikt się nie kąpie, więc i ja poprzestałem na zrobieniu tylko pamiątkowej fotografii, żeby potomnym pokazać jaka to onegdaj w 2014 roku ciepła zima była...że Bałtykiem do Szwecji można było przepłynąć.. taka ciepła była ;-)

Na Głębokim © davidbaluch

Jezioro Głębokie © davidbaluch
Za chwilę sygnał dostałem od zmiennika sztafety, że już w domu czeka na swoim biegowym rowerku i czeka na tatę. Znaczy się: Ja mam Meridę odstawić, a ze swoim potomkiem na biegowy rowerek się wybrać. No to ruszyłem w kierunku powrotnym.
Po drodze zatrzymałem się tylko na chwilkę w dawnej dzielnicy Szczecina "Westend" obecnie zwanej Łękno, gdzie na chwilę uwagę moją przykuł małyy stary domek z Pruskiego Muru jeszcze zrobiony. Z płotem jakby z XIX wieku. Mógłbym w nim zamieszkać (po małym remoncie najpierw). Centrum Szczecina, a jakbym się na wsi dziewiętnastowiecznej znalazł. Jak ja go wcześniej przeoczyłem?

Stary dom w centrum Szczecina © davidbaluch
No i po dojechaniu do domu zmiana zawodnika. Kacper mój dosiadł rowerek swój i pognaliśmy do Lidla po zakupy poranne. To znaczy Kacper jechał swoim biegowcem, a ja, żona i pies musieliśmy nadążać. Jakoś daliśmy radę i po zrobieniu zakupów ciesząc się pięknym słońcem poszliśmy do domu, bo praca wzywa. A tu takie słońce.. Już miałem chęć wolne wziąć.. ale szkoda urlopu. Będzie jeszcze sporo pięknych dni tej zimy. Taką mam nadzieję..

Mały rowerzysta i pies © davidbaluch

Prawie jak w Schwarzwaldzie © davidbaluch
No, powspominałem moje wędrówki po górach Schwarzwaldu i wróciłem do rzeczywistości czyli na Meridę i jazda na Głębokie. Po drodze tak się już ciepło zrobiło, że zacząłem żałować, że kąpielówek nie wziąłem. Skorzystałbym z okazji, że o tej porze roku kąpielisko bezpłatne ;-). Ale jak dojechałem okazało się, że nikt się nie kąpie, więc i ja poprzestałem na zrobieniu tylko pamiątkowej fotografii, żeby potomnym pokazać jaka to onegdaj w 2014 roku ciepła zima była...że Bałtykiem do Szwecji można było przepłynąć.. taka ciepła była ;-)

Na Głębokim © davidbaluch

Jezioro Głębokie © davidbaluch
Za chwilę sygnał dostałem od zmiennika sztafety, że już w domu czeka na swoim biegowym rowerku i czeka na tatę. Znaczy się: Ja mam Meridę odstawić, a ze swoim potomkiem na biegowy rowerek się wybrać. No to ruszyłem w kierunku powrotnym.
Po drodze zatrzymałem się tylko na chwilkę w dawnej dzielnicy Szczecina "Westend" obecnie zwanej Łękno, gdzie na chwilę uwagę moją przykuł małyy stary domek z Pruskiego Muru jeszcze zrobiony. Z płotem jakby z XIX wieku. Mógłbym w nim zamieszkać (po małym remoncie najpierw). Centrum Szczecina, a jakbym się na wsi dziewiętnastowiecznej znalazł. Jak ja go wcześniej przeoczyłem?

Stary dom w centrum Szczecina © davidbaluch
No i po dojechaniu do domu zmiana zawodnika. Kacper mój dosiadł rowerek swój i pognaliśmy do Lidla po zakupy poranne. To znaczy Kacper jechał swoim biegowcem, a ja, żona i pies musieliśmy nadążać. Jakoś daliśmy radę i po zrobieniu zakupów ciesząc się pięknym słońcem poszliśmy do domu, bo praca wzywa. A tu takie słońce.. Już miałem chęć wolne wziąć.. ale szkoda urlopu. Będzie jeszcze sporo pięknych dni tej zimy. Taką mam nadzieję..

Mały rowerzysta i pies © davidbaluch