Na rowerze i w kajaku.. czyli aktywna niedziela
Niedziela, 16 sierpnia 2015
· Komentarze(3)
Niedziela zapowiadała się sympatycznie. Od rana nie było bardzo gorąco. Postanowiliśmy więc z Agnieszką wybrać się na przejażdżkę. Trasa obmyślana. Długość około 40 km. Ma być 30 stopni, więc nie ma co przesadzać. Wyruszyliśmy na rowerkach około 11.00 kierując się w stronę ścisłego centrum Szczecina. Mimo dużego ruchu lubię czasami jazdę przez miasto. Poczuć to życie, ten puls miasta. Tak więc jedziemy drogami rowerowymi kierując się na zachodnią stronę miasta.
Drogi całkiem fajne. Cały czas DDR-ami i tak dotarliśmy do granic Szczecina, a początek powiatu polickiego i gminy Kołbaskowo, a więc Ustowa. Droga zrobiła się dużo gorsza. Od razu widać, że to peryferie powiatu polickiego. Aczkolwiek trochę połatane od czasu mojej ostatniej w tym miejscu wizyty jakieś dwa lata temu. Mimo to jedzie się przyjemnie, bo mały ruch samochodowy i widoki na Odrę przepiękne.
Po jakimś czasie dotarliśmy do głównego celu naszej dzisiejszej przejażdżki, a mianowicie Siadła Dolnego. Miejscowość jak sama nazwa wskazuje położona bardzo w dole i choć zjazd do niej fantastyczny, to Agnieszka boi się wyjazdu z miejscowości (trzeba będzie się wspinać pod taką górę?!). Do tego zgłodniała więc szukamy jakiegoś sklepu, bo i woda nam się kończy powoli, a upał coraz większy. Póki co, możemy podziwiać panoramę Odry i różnorakie statki po niej pływające. Oto jeden ze statków, który w międzyczasie przepływał "Maria Paech". Jednostka o 28 metrach długości zabierająca 75 wycieczkowiczów na rejsy po Odrze.
Statki statkami, ale jeść się chce. I odkryliśmy na jednym z prywatnych domków napis "Pierogi na miejscu i na wynos". Agnieszka dzwoni do drzwi, wychodzi sympatyczna dziewczyna i mówi, że mają domowe pierogi z jagodami i ruskie i jeszcze jakieś w cenie 10 zł za 8 szt. No więc bierzemy ruskie. Nad samą Odrą stoi stolik, i pani za chwilę przynosi nam pyszne pierogi. Polecam. Naprawdę domowe. Takie miejsca mają swój urok. Nie sztuka kupić pierogi w centrum handlowym czy innym komercyjnym miejscu, ale w takich kameralnych miejscach smakują dwakroć lepiej.
Po zjedzeniu moja niespodzianka na dzisiaj, czyli 200 metrów dalej zatrzymaliśmy się przy wypożyczalni kajaków. Kajaki są, stojaki rowerowe też, rowery można przypiąć i jazda na wodę. Endomondo nie wyłączyliśmy, więc jak na mapkę spojrzycie to zobaczycie jak jeździliśmy po wodzie rowerami :-). Jestem zapalonym miłośnikiem kajaków. Z reguły jeżdżę na spływy na Drawę. Odra to nie to samo, ale zawsze to kajak. Woda przyjemna, piękne widoki i mnóstwo jednostek pływających nas mijało. Czasem robiły fale i przyjemnie nas kołysało na wodzie. Naprawdę pełny relaks. Taka wisienka na torcie przejażdżki rowerowej. Jeśli ktoś miałby ochotę popływać to
tutaj można wejść na stronę tej wypożyczalni. Ceny, lokalizacja i.t.d
No więc pływamy...
Po wyjściu z kajaka odpinamy nasze rowerki i jedziemy pod górę. Okazało się, że wcale aż tak źle się nie jechało pod górę. Może to kajak, może pierogi sprawiły, że podjazd był całkiem prosty. Tak więc pojechaliśmy dalej w kierunku Kołbaskowa. W Kołbaskowie w końcu sklep. Jest. Jedzenia nie ma (Agnieszka chciała drożdżówkę), ale przynajmniej lody i woda zimna. Robimy króciutki postój właśnie na loda, colę i złapanie oddechu, bo upał coraz większy.
Po postoju ruszyliśmy w stronę Karwowa. Raz tędy jechałem, zapamiętałem piękne widoki na Szczecin i chciałem Agnieszce pokazać je. Za jednym z zakrętów napotykamy rosnące przy drodze ulubione owoce jednego z posłów, mirabelki!! Niestety szczawiu nie ma, ale i tak Aga zajada ze smakiem poselskie smakołyki. Ja zresztą też.
Po posiłku ;-) pojechaliśmy w stronę Karwowa, jadąc wstęgą szosy malowniczo pnącą się po wzgórzach gminy Kołbaskowo. Agnieszka wciąż wesoła i zadowolona pomimo upału i potu lejącego się nam po plecach. Jedzie się naprawdę przyjemnie.
Ja też w pewnym momencie poczułem się jak zwycięzca Tour de Pologne :-)
Zaimponowały mi pszczoły. My sobie w niedzielę jeździmy, a one biedne w taki upał pracują. I były tak zapracowane, że nawet mojego aparatu i mnie się nie przestraszyły. Więc cichutko zrobiłem im zdjęcie i pojechałem dalej. Kochane te nasze pszczółki.
Niedługo potem dotarliśmy na ul.Cukrową i ponownie wjechaliśmy do Szczecina. Upał zaczął dawać coraz bardziej o sobie znać, ale nastroje ok. Daliśmy radę. Ponownie przejechaliśmy do centrum, gdzie przy fontannie zrobiliśmy ostatni postój. Fontanna jest ładna i pełni również funkcję basenu przeciwpożarowego. Kształt fontanny jest wzorowany na fragmencie neogotyckiej fasady sąsiedniego kościoła garnizonowego, a konkretnie jednego z łuków nad wejściem . Pośrodku biegnie kładka. Agnieszka weszła na środek fontanny.
Chwila ochłody i czas na ostatnia prostą w kierunku domu.
Bardzo, bardzo fajna wycieczka. I rower i kajak i mirabelki. I wróciliśmy do domu, a potem się ściemniło i przyszła noc... Kolejna...
MAPKA TRASY

Jedziemy ulicą Piastów w Szczecinie© davidbaluch

W okolicy Kurowa© davidbaluch

Maria Paech na Odrze© davidbaluch

Domek z pierogami w Siadle Dolnym© davidbaluch

Agnieszka zajada pierogi© davidbaluch
tutaj można wejść na stronę tej wypożyczalni. Ceny, lokalizacja i.t.d
No więc pływamy...

W kajaku na Odrze© davidbaluch

Przed sklepem w Kołbaskowie© davidbaluch

Przydrożne mirabelki© davidbaluch

Na drodze w okolicy Karwowa© davidbaluch

Wygrałeeemm!!!© davidbaluch

Pracujące pszczółki© davidbaluch
Chwila ochłody i czas na ostatnia prostą w kierunku domu.

Fontanna na Placu Zwycięstwa© davidbaluch
MAPKA TRASY