Rowerowo po Leverkusen
Jazda po Leverkusen to bajka. Same drogi rowerowe, a przynajmniej wydzielone pasy. Auta nas nie interesują, mamy swoje drogi własne, tylko dla rowerów. W pewnym momencie się trochę pogubiliśmy, wszak miasto nam nieznane, ale w końcu na powietrznym skrzyżowaniu znaleźliśmy odpowiednią drogę. Swoją drogą fajne rozwiązanie.

Napowietrzne skrzyżowani dróg rowerowych w Leverkusen© davidbaluch

Antonow na stacji Aral© davidbaluch

Schloss Morsbroich w Leverkusen© davidbaluch
Popodziwialiśmy i jedziemy dalej. Aga pyta co tak dziwnie wykrzywiam kolano, a ja na tym pożyczonym rowerze mam szerokie siodełko do którego nie jestem przyzwyczajony i jakoś mi dziwnie. Niby wszyscy zawsze przekonują, że na szerokim wygodnie, ale jednak to kwestia przyzwyczajenia. Ja mam bardzo wąskie i jest mi na nim mega wygodnie, a na szerokim jakoś dziwnie. Nic to. Jedziemy, aż po drodze napotykamy turecki sklep. Hurra, kupię moją przyprawę, która mi się kończy, a w Polsce, a przynajmniej w Szczecinie nie do dostania. W sklepie trafiłem jeszcze moją ulubioną turecką herbatę earl grey. Zakupiłem więc dla siebie i Agi. Szczęśliwy wyszedłem ze sklepu.

Przed tureckim sklepem z zakupami w ręku© davidbaluch
Przydał się koszyk przyczepiony do mojego roweru. Dalej z zakupami jedziemy i nie możemy się nachwalić infrastruktury rowerowej. Pedałując wesoło docieramy do BayArena, stadionu na którym na codzień gra znana drużyna Bundesligi, Bayer Leverkusen. Ja tam fanem piłki nożnej nie jestem, ale o tej drużynie słyszał chyba każdy. Stadion dość duży aczkolwiek mniejszy niż nasz Narodowy. W internecie wyczytałem, że ma 30 210 miejsc, a wybudowany został w 1958 roku.

Wejście do BayArena© davidbaluch
Po obejrzeniu pięknego obiektu sportowego pedałujemy dalej. Po drodze straszy nas jakaś syren wyjąca w pobliskiej fabryce. Pedałujemy więc szybciej. W pewnym momencie zobaczyliśmy tabliczkę kierującą nad Grosser Silbersee czyli Wielkie Srebrne Jezioro. No to jedziemy. Okazało się, że jezioro leży bardzo blisko i do tego nie jest zbyt wielkie. Zrobiliśmy tam sobie krótki postój, Małe, ale bardzo sympatyczne jeziorko z ławeczkami, ładnym trawnikiem i piaszczystą plażą. Przy jeziorku tabliczka informująca, że nie należy karmić kaczek i ryb, a do tego z opisem w formie graficznej dlaczego tego nie robić. To trafia do nas bardziej niż sam suchy zakaz.

Nad jeziorkiem Grosser Silbersee© davidbaluch
No i jeszcze kawałek i jeszcze troszkę i docieramy w okolice dworca kolejowego, który podobnie jak w Szczecinie jest w kompletnej przebudowie. I dalej, oczywiście drogami rowerowymi pośród starych kamienic docieramy do dzielnicy Quettingen, czyli dzielnicy gdzie mieszka moja siostra i gdzie stacjonujemy.

Prawdziwe rowerowe miasto - Leverkusen© davidbaluch
Jeszcze zakupy w Aldi po drodze i za chwilę wita mnie mój Kacper, który czekał na mnie w domu i bawił się z kuzynem i kuzynką. Dzień udany, a przede wszystkim cieszymy się, że udało się nam pokręcić trochę po nowym terenie tym bardziej, że Aga targała specjalnie z Polski swoja nową kurtkę rowerową. No to "bis zum nächsten mal !!"