Lawendowo w grudniu
Poniedziałek, 7 grudnia 2015
· Komentarze(4)
Dużo ostatnio zawirowań w życiu. Nawet bardzo dużo było.Ale dziś siedząc w domu samotnie pomyślałem, że fajnie byłoby z Agą pojeździć. Zadzwoniłem czy nie ma ochoty na spotkanie na kawę w "Lawendowej" w Tanowie koło Polic. Miała. No to ruszyliśmy. Ona z Polic, ja ze Szczecina. I prawie równo spotkaliśmy się w Tanowie. Zanim dojechałem (Aga była pierwsza) zamówiła już kawę latte, herbatę i pyszną szarlotkę. Fajna ta "Lawendowa". Taka przytulna bardzo. Koniec końców zrobiło się ciemno i już po ciemku wracaliśmy do Polic. I zimno. Aga miała tylko rękawiczki bez palców i marzła, więc oddałem jej swoje i teraz ja marzłem, ale to nic. Już całkiem nocą pojechaliśmy do mojego Kacperka. Kupiłem mu Colę, którą chciał bardzo i poprzytulaliśmy się przy okazji z synkiem. No i za chwilę dotarliśmy pod Agi dom. Tam rowery zostawione, Aga jeszcze mnie swoją Alfą podrzuciła na przystanek i autobusem już wróciłem do piesa, co po ciemku siedział w domu.Trzeba było szybko do niego wracać. Machanie ogona było przeogromne.

W "Lawendowej"© davidbaluch