Szlakiem Orła Bielika do pięknej Meklemburgii

Niedziela, 10 kwietnia 2016 · Komentarze(14)
Kategoria Po Niemczech
Uczestnicy
Niedziela wita nas pogodą pod tytułem "na dwoje babka wróżyła". I jak się potem okazuje dokładnie tak jest. Plan na dziś jest taki, aby autem udać się do Kołbaskowa i stamtąd rozpocząć wycieczkę. Jadę więc rano po Agnieszkę do Polic. Za chwilę ruszamy w kierunku Kołbaskowa. Po drodze gdzieś  w okolicy Tanowa widzimy Siwobrodego z ekipą jadących na rowerach. Tym razem chyba bez tandemów. Po niecałej półgodzince parkujemy w Kołbaskowie i ruszamy w stronę Moczył. Już po chwili Aga zauważa w oddali stado żurawi. Mnóstwo ich przechadza się po łące. Zaczynam nerwowo dobierać się do aparatu, wyciągam z torby i okazuje się, że ustawienia są nie takie po poprzedniej sesji. Zaczynam przełączać, a żurawie dostojnie chowają się za górką. Aga się śmieje ze mnie i kiedy w końcu aparat jest gotowy 90% ptaków już nie ma, a ostatnie dwa odlatują. No i te dwa z oddali uwieczniłem.
Żurawie koło Kołbaskowa © davidbaluch
Jedziemy więc dalej. Żurawi nie ma, to może orzeł będzie choć.  Szukamy. I jest! choć prawie przeoczyliśmy. Słabo oznakowany początek Szlaku Orła Bielika. Skręcamy. Na początku lekkie rozczarowanie. Myślałem, że to utwardzony szlak z prawdziwego zdarzenia  z infrastrukturą taką jak miejsca postojowe i.t.d. Okazuje się, że jest to po prostu leśna droga oznaczona drogowskazami. No, ale przynajmniej czuć tu prawdziwą przyrodę. Szlak ma swój urok. Lasy w tym miejscu przypominają te górskie. Iglaste drzewa, zapach wiosny i mokrego drewna. Ano właśnie, mokrego. Zaczyna lekko padać. Zastanawiamy się czy nie zmokniemy zbytnio. Mimo wszystko jest fajnie, bajkowo trochę. Nie podoba nam się tylko rabunkowa polityka obecnego rządu. Wszędzie powycinane drzewa,wszędzie słyszymy piły. Jeśli w ten sposób zbierają pieniądze na 500+ to ja dziękuję. 
Szlak Orła Bielika © davidbaluch
Aga na szlaku © davidbaluch  
na koniec szlaku trafiamy stromą górę pod którą Aga nie ma siły podjechać. Wjeżdżam więc ja i czekam na nią u góry. I tu robimy pierwszy postój. Herbata z termosu i chwila oddechu. 
Jedziemy. Po drodze mijamy wieś Pargowo (dawniej Pargow). We wsi napotykamy ruiny jakieś. Zatrzymujemy się. Aga czyta na tablicy informacyjnej, że są to ruiny XIII-wiecznego kościoła. Na jednej ze ścian jest nawet herb rodziny von Blumenthal. Stary ród z którego wywodzili się znamienici mężowie stanu-ministrowie, burmistrzowie, biskupi.  Czytamy, że kościół popadł w ruinę dopiero po 1945 roku. 

Ruiny kościoła w Pargow © davidbaluch
Jedziemy dalej i wkrótce dojeżdżamy do granicy. Tu wjeżdżamy do Niemiec. Pogoda w kratkę, ale co do zasady większość czasu mży. Na granicy pomiędzy dwoma słupkami Aga robi mi zdjęcie. Dyskutujemy jakim dobrodziejstwem są otwarte granice i ubolewamy, że przez uchodźców, a właściwie różnorakich obcych młodych facetów szukających kasy i lepszego życia naszym kosztem może to się kiedyś skończyć. No cóż, poprawność polityczna rządzących Europą poraża.
Na granicy © davidbaluch
Jesteśmy więc w Meklemburgii. Tuż obok jest malutka wioseczka Staffelde. Co ciekawe, po wojnie ta wieś krótko należała do Polski, jednakże w wyniku kosmetycznych korekt granicy w zamian za kawałek ziemi koło Świnoujścia Polska odstąpiła wieś Staffelde władzom NRD. We wsi jest jedna ciekawostka. Rekonstrukcja kurhanu z roku 1500 p.n.e., który znajdował się w tym miejscu. Szkoda tylko, że opis kurhanu z biegiem lat wyblakł i mało co da się odczytać.
Kurhan w Staffelde © davidbaluch  
Pogoda się poprawia, przestaje padać i droga jak to w Niemczech robi się bajecznie równa i asfaltowa. Za każdym razem podziwiamy tą dbałość o szczegóły, ten porządek, te śliczne obejścia. Krajobrazy też jakieś ładniejsze. Droga do Staffelde też jest ładna bardzo.
Droga do Staffelde © davidbaluch  
No to jedziemy. Za chwilę docieramy do drogi prowadzącej w stronę Mescherin. To nasz dzisiejszy cel, a właściwie leżące kawałek dalej Gryfino. Mamy plan spróbować gryfińską pizzę. Ja zbytnio głodny nie jestem, ale Aga jak zawsze tak. I ostrzy sobie zęby na pizzę. Nawet deszcz jej nie przeszkadza. Kiedy wcześniej zaproponowałem skrócenie trasy z pominięciem pizzerii stanowczo zaprotestowała. No to jedziemy. Woda z nieba nie leci póki co. Jednak zanim dotarliśmy do Gryfina na brzegu Odry zatrzymujemy się przy wieży widokowej o nazwie "Lecący Żuraw" tuż obok Mescherin. Dach wieży stylizowany jest na lecącego ptaka. Zostawiamy rowery na dole i wspinamy się do góry. Agnieszka mówi, że boi się takich schodów gdzie przez kraty widać wysokość pod nogami, ale daje radę i wspina się na górę. Tam rozpościera się wspaniały widok na Odrę. W tym miejscu jest park krajobrazowy. Zapomniałem dziś mini statywu, ale jakoś udaje mi się usadowić aparat na balustradzie i robimy sobie jedyne dzisiaj wspólne zdjęcie.
Wieża widokowa koło Mescherin © davidbaluch
Aga walczy ze strachem © davidbaluch  
Dolina Dolnej Odry © davidbaluch  

My na wieży widokowej © davidbaluch  
No i koniec sesji. Jedziemy przez dwa mosty do Gryfina. Wcześniej w internecie znalazłem pizzerię niedaleko Odry. Pizzeria "Na deptaku".  Siadamy. Na początku pojawiła się kwestia wielkości pizzy. Agnieszka robi duże oczy i mówi, że chce giganta. Ja twierdzę, że wystarczy nam średnia. Koniec końców zgadza się na średnią, ale po oczach widzę, że się ze mną nie zgadza. Nawet pyta czy jak się okaże, że będzie za mało to czy kupię jeszcze giganta. Ok. Zaufaj mi. Średnia wystarczy. Do tego Mirinda i zamawiamy. Bierzemy Pepperoni. I co mogę napisać. Polecamy wszystkim tą pizzę w tej pizzerii. Cud miód. Pyszna jak w naszej ulubionej pizzerii w Szczecinie. Aga zachwyca się smakiem. Ja też. Naprawdę jedzonko pierwsza klasa. I co? Wyszło na moje. Jedna średnia na pół i najedzeni jak bąki popijamy Mirindę nie mając siły na więcej.
Jest pizza! © davidbaluch  
Jedziemy więc ponownie do Niemiec i pedałujemy przez piękne Mescherin. Podziwiamy niemieckie obejścia. Tak tu ślicznie mają. Jak w pudełeczku. Kwiatki, figurki, śliczny kamienny jeżyk uśmiecha się do nas z jednego z ogrodów. Po drodze mijamy ogromne wzgórze z punktem widokowym, ale po pizzy nie mamy siły wspinać się już tak wysoko. Wystarczy, że droga prowadzi pod górę. Skręcamy w znaną nam z zeszłego roku drogę prowadzącą do Geesow. Jest to przepiękny szlak. Bardzo malowniczy z krajobrazami typowymi dla Meklemburgii. Robię szereg zdjęć. Agnieszka po drodze zachwyca się beczeniem owiec, które dobiega nas z pewnego oddalenia. Widzimy wzgórze pokryte białymi owieczkami. Zawsze na takich wycieczkach Aga cieszy się z takich drobnostek jak mała dziewczynka nową lalką. Jest wtedy taka słodka.
Meklemburskie krajobrazy © davidbaluch  
Po dotarciu do Geesow skręcamy w stronę Tantow. Ponownie jedziemy bezkresnymi polami i łąkami. Zaczyna coraz mocniej wiać. Po dotarciu do Tantow i obraniu kierunku na wschód zaczyna nam wiać już prosto w twarz. Jedzie się naprawdę ciężko. Nawet z górki trzeba pedałować. W Tantow mijamy szereg drogowskazów wskazujących propozycje wycieczek. Dolina Dolnej Odry, Salvey Mühle. Oj, jest gdzie jeździć w Niemczech.
Znaki informacyjne w Tantow © davidbaluch  
Zaczynamy ostatni etap naszej wycieczki. Do Rosow i dalej Kołbaskowa. Niestety etap też najtrudniejszy. Jedziemy pod wiatr i w deszczu. Zaczyna padać coraz mocniej. Krajobrazy dalej piękne, ale my już myślimy o ciepłej herbatce i kocyku. Dziś 8 stopni, co w połączeniu z wiatrem i deszczem daje się nam we znaki. W Rosow też byłoby się gdzie zatrzymać.  Są tam ciekawe miejsca, ale tym razem mijamy wieś szybko i jedziemy w stronę granicy. Docieramy w końcu do Rosówka i pozostają nam ostatnie 4 kilometry szosą w deszczu do Kołbaskowa. Po drodze stoi Policja z radarem. Aga krzyczy z tyłu: Zwolnij!, ale co mi tam, zaryzykuję. Uff! Chyba nie przekroczyłem prędkości, bo nie zatrzymali i chwilę później dotarliśmy do auta w Kołbaskowie. Pakujemy rowery, podkręcamy ogrzewanie i wsłuchani w muzykę toczymy się do domu..
Trasa

Komentarze (14)

Popieram wcześniejszych autorów komentarzy .
Interesujący opis świetne fotki i ujęcia. ( nie przepadam co prawda za obrabianiem zdjęć, wolę naturalne ).
Teraz już wiem kto na Nas trąbił gdy jechaliśmy do Polic.
Pozdrawiam.

siwobrody 06:50 sobota, 16 kwietnia 2016

Pięknie razem wyglądacie - tak romantycznie ..... no i ta przepiękna wiosenna sceneria:)))) Pozdrawiam

Nefre 23:07 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Niezmiennie zachwycasz mnie literackim opisem wycieczek bogatych w szczegóły o charakterze historycznym przy czym historyczne wzmianki są z reguły obiektywne, chociaż niekiedy dla nas Polaków bywają niekiedy niezbyt korzystne. Pozdrowienia ode mnie i Kuby dla Waszego duetu.

jotwu 20:33 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Odnośnie pilarzy to niestety obietnice kosztują. Niestety większość ludzi nie rozumie, że pieniądze nie pochodzą z dotacji, a nawet z mennicy. Chciałoby się napisać, że pieniądze nie rosną na drzewach, choć w tym kontekście zdanie te nie oddaje istoty rzeczy.

dornfeld 18:45 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Super wycieczka a co do siwobrodego to musiałeś źle widzieć :) bo w końcu z Olkiem Dobą rundkę tandemem robił ;)

Trendix 17:06 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Dziękuję za miłe komentarze. Qba81, używamy Endomondo. na Twoją sugestię wrzuciłem link do trasy na końcu opisu wycieczki. Pozdrawiam wszystkich.

davidbaluch 16:42 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Piękne zdjęcia i znane mi tereny

strus 15:37 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

cieszę się ,ze potraficie się zachwycać , jak to już mówię moimi terenami ...i ...moim enerde ...haha ! prawda że warto tak ...i co tam deszcz ! wczoraj cały dzien w deszczyku jechaliśmy do Shcwedt i też było fajnie ! Pozdrowionka !...a pizze musze kiedyś sprobować !

tunislawa 10:31 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

O, widzę, że Aga to pasowała by do mnie i A. - mam na myśli fotę z pizzą ;)

michuss 09:44 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Fajna wycieczka w malowniczym terenie. Gratuluję podjechania "górki" na Bieliku, bo zmaga się z nią bez powodzenia wielu lokalnych ostrych zawodników.

Jarro 09:44 poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Fantastycznie opisana nasza wycieczka! Uśmiałam się przy tym do łez, bardzo zabawnie opisałeś niektóre chwile;) A reszta jak zawsze skrupulatna.

Agnes 07:41 poniedziałek, 11 kwietnia 2016
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!