Z pracy do domu

Wtorek, 21 maja 2013 · Komentarze(0)
Dziś rano postanowiłem, że z pracy wracam rowerem. Nie mam jeszcze zacięcia, żeby pedałować o 6 rano 6 km non stop pod górę,mimo, że kolejne 7 byłoby już w miarę płasko, a nawet po części w dół więc do pracy zapakowałem rower do autobusu. Pospieszny "F" do Polic o tej godzinie jeździ praktycznie pusty. Dziś oprócz mnie były 3 osoby, więc z rowerem luz.
A powrót z Polic to już sama przyjemność. O 15.00 ruszyłem. Oczywiście nie po to mam MTB, żeby jeździć ulicą, więc utrudniłem trasę przez Puszczę Wkrzańską i potem polami z Przęsocina przez Warszewo na Książąt Pomorskich. Najpierw pierwsze kilometry do Przęsocina pod masakryczną górę, ale kiedy się wdrapałem, to jazda polami dostarczała niesamowitej frajdy . Piękne zielona pola i lasy wokoło. I tak kręcąc i kręcąc dojechałem do domu. Na chwilę humor popsuł mi cham w samochodzie na pyrzyckich numerach. Kiedy jechałem w dół ulicą Rostocką z prędkością ok. 40 km/h Volvo na pyrzyckich numerach nagle wyjechało z bocznej drogi, a najlepsze kierowca mnie widział, bo spojrzał na mnie i leniwie się wytoczył. Ostre hamowanie, myślałem, że mu w bagażniku wyląduję, ale jakoś dałem radę na centymetry. Zdążyłem tylko się z nim przywitać słowami: "Ty debilu!!" Miał otwarte okno więc usłyszał , dodał gazu i zwiał. Miałem ochotę na dłuższą z nim "pogawędkę", ale rowerem go nie dogoniłbym niestety. Na szczęście złość po chwili przeszła i już bez przygód dojechałem do domu.
Droga polami z Przęsocina na Warszewo © davidbaluch

/5042281

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!