Ulicą Sezamkową nad rzeczkę Osówkę
Sobota, 14 września 2013
· Komentarze(4)
Dawno nic nie pisałem, oj dawno. Ale dziś sobota i upałów już nie ma, więc po dziewiątej rano wyciągnąłem rower, założyłem fotelik dla Kacpra i żegnani smutnym spojrzeniem naszego psa Brebisa ruszyliśmy na rower. Kacper od razu wyznaczył cel podróży: DO LASU!! Na nieszczęście od nas z domu do lasu jest pod górę, ale co tam. Jedziemy. Pedałuję drogą rowerową po Przyjaciół Żołnierza, potem ostro pod górę ul. Duńską. Kacper nie wygląda jakoś na zmęczonego i pogania, że szybciej chce. No cóż.. też bym się rozsiadł chętnie w takim foteliku, otworzył Tyskie i podziwiał panoramę Szczecina. Ale chyba nie mam już na to szans...
No i w końcu najgorszy odcinek za nami. Jesteśmy u góry.

Potem jedziemy przez Warszewo, mijamy nowo wybudowane piękne domy i zastanawiam się skąd ludzie mają na to pieniądze... Jedziemy i jedziemy i na wysokości ulicy Sezamkowej rozlega się z tyłu alarm: SIKU!!
No to postój pierwszy. Niebo wygląda nieciekawie. Zastanawiam się czy nie będzie padać. Ale co tam.. Z cukru nie jesteśmy. Do lasu też już niedaleko.

Na wysokości Szczecińskiej Gubałówki wjeżdżamy do lasu, a właściwie Puszczy Wkrzańskiej. I jedziemy wzdłuż pięknej rzeczki Osówki. Kacprowi jak to dziecku od razu włącza się wyobraźnia i pyta czy wilki tu są. Powiedziałem, że są, ale jeszcze śpią o tej porze, więc uspokojony jechał i podziwiał przyrodę. Kacper w ogóle uwielbia przyrodę. W mieście mówi, że jest za głośno. Robimy sobie w końcu mały postój koło rzeczki i Kacper nagle patrzy i mówi: Tata, grzyb!! Faktycznie znalazł grzyba. Dumny z siebie zabiera go i mówi, że bierzemy do domu, żeby zjeść. Grzyb jest niestety niejadalny, ale jak wytłumaczyć dziecku, że lepiej go zostawić.. hm uparł się i koniec. On tego grzyba zje i koniec. W końcu po chwili namysłu mówię, że trzeba zostawić grzyba, bo przyjdzie wilk, będzie głodny i musi coś jeść. Na to Kacper mówi: "Tu jest woda, niech rybę złowi i zje". Tłumaczę, że dziś wilk ma ochotę na grzyba. W końcu z oporami położył grzyba na ziemi i pojechaliśmy dalej.

Po krótkim zjeździe w dół dotarliśmy do Polany Harcerskiej na której zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie. Tata z synem w lesie.

Po chwili biegania Kacper mówi, że chce "busia". Buś to inaczej Kubuś czyli napój dla dzieci. Jedziemy więc w stronę pętli autobusowej na Głębokim. Tam zawsze otwarty jest niezawodny kiosk. Docieramy, a tu lipa! Wisi kartka "przerwa urlopowa". Kacper bardzo zwiedziony, mówi, że bardzo chce mu się pić. Jedziemy więc dalej przez las w stronę Arkońskiej. Po drodze mijamy budowę basenu Arkonki i nie wiem czemu przychodzi mi na myśl film "Neverending Story" :o). Potem DDR-ką przy ulicy Arkońskiej i JEST!! Sklep Malinka, gdzie sprzedają "busie". Zakupujemy, siadamy na pobliskiej ławce i Kacper wciąga prawie całą butlę na raz.

Potem jeszcze kawałek pod górę i znowu ul.Przyjaciół Żołnierza i docieramy powoli do Wilczej. Przy skrzyżowaniu Kacper zatkał demonstracyjnie uszy i mówi, że tu jest za głośno. Chce do lasu. Ale po chwili docieramy pod dom i koniec. Wycieczka udana. Zaraz jedziemy na Jasne Błonia. Dziś tam jest jakiś festyn..
Trasa:
/5042281
No i w końcu najgorszy odcinek za nami. Jesteśmy u góry.

Ulica Duńska - na szczycie© davidbaluch
Potem jedziemy przez Warszewo, mijamy nowo wybudowane piękne domy i zastanawiam się skąd ludzie mają na to pieniądze... Jedziemy i jedziemy i na wysokości ulicy Sezamkowej rozlega się z tyłu alarm: SIKU!!
No to postój pierwszy. Niebo wygląda nieciekawie. Zastanawiam się czy nie będzie padać. Ale co tam.. Z cukru nie jesteśmy. Do lasu też już niedaleko.

Ulica Sezamkowa© davidbaluch
Na wysokości Szczecińskiej Gubałówki wjeżdżamy do lasu, a właściwie Puszczy Wkrzańskiej. I jedziemy wzdłuż pięknej rzeczki Osówki. Kacprowi jak to dziecku od razu włącza się wyobraźnia i pyta czy wilki tu są. Powiedziałem, że są, ale jeszcze śpią o tej porze, więc uspokojony jechał i podziwiał przyrodę. Kacper w ogóle uwielbia przyrodę. W mieście mówi, że jest za głośno. Robimy sobie w końcu mały postój koło rzeczki i Kacper nagle patrzy i mówi: Tata, grzyb!! Faktycznie znalazł grzyba. Dumny z siebie zabiera go i mówi, że bierzemy do domu, żeby zjeść. Grzyb jest niestety niejadalny, ale jak wytłumaczyć dziecku, że lepiej go zostawić.. hm uparł się i koniec. On tego grzyba zje i koniec. W końcu po chwili namysłu mówię, że trzeba zostawić grzyba, bo przyjdzie wilk, będzie głodny i musi coś jeść. Na to Kacper mówi: "Tu jest woda, niech rybę złowi i zje". Tłumaczę, że dziś wilk ma ochotę na grzyba. W końcu z oporami położył grzyba na ziemi i pojechaliśmy dalej.

Grzyb - podstawowe jedzenie wilków© davidbaluch
Po krótkim zjeździe w dół dotarliśmy do Polany Harcerskiej na której zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie. Tata z synem w lesie.

Tata i syn© davidbaluch
Po chwili biegania Kacper mówi, że chce "busia". Buś to inaczej Kubuś czyli napój dla dzieci. Jedziemy więc w stronę pętli autobusowej na Głębokim. Tam zawsze otwarty jest niezawodny kiosk. Docieramy, a tu lipa! Wisi kartka "przerwa urlopowa". Kacper bardzo zwiedziony, mówi, że bardzo chce mu się pić. Jedziemy więc dalej przez las w stronę Arkońskiej. Po drodze mijamy budowę basenu Arkonki i nie wiem czemu przychodzi mi na myśl film "Neverending Story" :o). Potem DDR-ką przy ulicy Arkońskiej i JEST!! Sklep Malinka, gdzie sprzedają "busie". Zakupujemy, siadamy na pobliskiej ławce i Kacper wciąga prawie całą butlę na raz.

Kupiliśmy Kubusia, Hurra!!© davidbaluch
Potem jeszcze kawałek pod górę i znowu ul.Przyjaciół Żołnierza i docieramy powoli do Wilczej. Przy skrzyżowaniu Kacper zatkał demonstracyjnie uszy i mówi, że tu jest za głośno. Chce do lasu. Ale po chwili docieramy pod dom i koniec. Wycieczka udana. Zaraz jedziemy na Jasne Błonia. Dziś tam jest jakiś festyn..
Trasa:
/5042281