Przed pracą po Puszczy Wkrzańskiej

Środa, 27 listopada 2013 · Komentarze(2)
Dziś o 12.00 trzeba wyjść do pracy. A dość dawno, bo chyba z tydzień nie miałem czasu na rowerze pojeździć, więc wybrałem się na przejażdżkę rowerem celem dotlenienia przed kilkugodzinnym siedzeniem za biurkiem. Na dworze przyjemny chłodzik. Około 0 stopni, ale sucho, niezbyt wietrznie, ogólnie po odpowiednim ubraniu całkiem sympatycznie. Problemem był przez chwilę brak czapki, ale okazało się, że jedna z czapek Kacpra pasuje na mnie. Na niego przyduża, na mnie akurat. No to tata nosi rzeczy po 3 letnim synku.. No, no tego świat nie widział. Na szczęście czapka wygląda normalnie, nie ma różowego pompona, więc mogłem ubrać.
Pojechałem sobie pod górę na Warszewo i do lasu. Na jednej z barierek ustawionej przeciwko samochodom wjeżdżającym do lasu złamałem tyną lampkę. Sam nie wiem jak nią zahaczyłem. Klnąc na leśników, którzy tak wąsko te przejazdy robią (ten był szczególnie wąski. MAX 40 cm)zebrałem pozostałości (spróbuję skleić) i pojechałem dalej. W lesie super, pusto i fajnie. No i na koniec najfajniejsza część wycieczki: Zjazd z Warszewa w dół do domu. Z górki na pazurki. Dziś ani jednego rowerzysty nie spotkałem.. a nie! Przepraszam, jeden dziadek na jakiejś "Ukrainie" mnie mijał, ale nie wyglądał na zapaleńca rowerowego, raczej jechał na nim z konieczności. Zapewne po fajki albo po flaszkę do pobliskiego sklepu. No i tyle. Teraz można iść do pracy..
I jedno zdjęcie telefonem zrobione po drodze.
Puszcza Wkrzańska © davidbaluch

Komentarze (2)

Ja również pauzuję po ostatnio przebytej chorobie :(

srk23 14:25 środa, 27 listopada 2013

a ja jakoś zmobilizować się nie mogę :)

Trendix 13:37 środa, 27 listopada 2013
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!