Polowanie na sowę
Sobota, 5 kwietnia 2014
· Komentarze(9)
Tydzień chorowałem. I mój Kacper też. Ale dzisiaj sobota. Nie mogłem wytrzymać i musiałem na rower wyjść choć troszkę jeszcze boli gardło. Nie ryzykowałem brać Kacpra. Pojechałem sam. A Kacper mój wielkim fanem sów jest i nieraz udawałem w lesie odgłosy sowy, żeby cieszył się, że sowa była. Raz widzieliśmy na żywo, ale tylko w przelocie. Na BS jest taki rowerzysta, który wie, gdzie sowa śpi. To Jotwu oczywiście. No i podzielił się ze mną tajemnicą. (Dziękuję raz jeszcze Janusz w imieniu moim i Kacperka). Po wytycznych na prywatnej wiadomości dziś rano trafiłem jak po sznurku. Bez Kacpra, bo ledwo ozdrowiał, a dziś zimno, ale sowę dziś zobaczył. O tym potem. Chwilę wypatrywałem, myślałem, że już nic z tego, ale okazało się, że sówka śpi na drzewie obok. Bez wskazówek Jotwu nigdy w życiu bym nie trafił i nie znalazł ptaszyny. I chyba nikt inny też. W każdym razie sowa w Szczecinie jest. Śpi na drzewie, a obok przechodzą setki spacerowiczów, setki rowerzystów i nie wiedzą, że obok jest słodka ptaszyna. Światło dziś takie sobie. Zrobiłem fotkę, ale jeszcze tu wrócę jak warunki fotograficzne będą lepsze..

Słodki Puszczyk © davidbaluch
Potem pojechałem w kierunku Głębokiego. Po tygodniu pracy, przebywania z ludźmi (niekoniecznie takimi jakich lubię) chciałem zanurzyć się w lesie. Po drodze bardzo żałowałem, że aparat schowałem do kuferka, bo prawie wjechałem w sarny. Wyskoczyły jakieś 10 merów przede mną i pognały w siną dal. Po dotarciu do Głębokiego pojechałem dalej Doliną Siedmiu Młynów. Posiedziałem nad moją najulubieńszą rzeczką Osówką, której taki portrecik zrobiłem:

Rzeczka Osówka © davidbaluch
Potem przez Gubałówkę (Szczecińską dla tych co nie stąd. Nie tą w górach ;-) dotarłem na Warszewo i na koniec to już z górki na pazurki.... Po drodze jeszcze foto-stop. Moja foto-miejscówka z tarasu NETTO przy ul. Duńskiej. Szczecin. A właściwie kawałek Szczecina.

Szczecin. Widok z ulicy Duńskiej © davidbaluch
No i szybki dojazd do domu. A tam Kacper czekał i pytał się czy Uhu (Sowa) była. Zapakowałem go w auto, żonę też i po kilkunastu minutach w trójkę ponownie oglądaliśmy sowę Jotwu. DZIĘKUJEMY!!

Słodki Puszczyk © davidbaluch
Potem pojechałem w kierunku Głębokiego. Po tygodniu pracy, przebywania z ludźmi (niekoniecznie takimi jakich lubię) chciałem zanurzyć się w lesie. Po drodze bardzo żałowałem, że aparat schowałem do kuferka, bo prawie wjechałem w sarny. Wyskoczyły jakieś 10 merów przede mną i pognały w siną dal. Po dotarciu do Głębokiego pojechałem dalej Doliną Siedmiu Młynów. Posiedziałem nad moją najulubieńszą rzeczką Osówką, której taki portrecik zrobiłem:

Rzeczka Osówka © davidbaluch
Potem przez Gubałówkę (Szczecińską dla tych co nie stąd. Nie tą w górach ;-) dotarłem na Warszewo i na koniec to już z górki na pazurki.... Po drodze jeszcze foto-stop. Moja foto-miejscówka z tarasu NETTO przy ul. Duńskiej. Szczecin. A właściwie kawałek Szczecina.

Szczecin. Widok z ulicy Duńskiej © davidbaluch
No i szybki dojazd do domu. A tam Kacper czekał i pytał się czy Uhu (Sowa) była. Zapakowałem go w auto, żonę też i po kilkunastu minutach w trójkę ponownie oglądaliśmy sowę Jotwu. DZIĘKUJEMY!!