Po Szczecinie w godzinę "W"

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Sobota to mój jedyny wolny dzień  w tym tygodniu, a i w następnym niewiele lepiej, bo tylko jedyna niedziela. Czasu nie ma na dłuższe wycieczki. Nawet wolny dzień jest nie do końca wolny, ale po południu znaleźliśmy chwilę czasu z Agnieszką na wspólny trip po Szczecinie. Ruszyliśmy więc ul. Przyjaciół Żołnierza w stronę "Arkonki". Pogoda rewelacja po prostu. Ani zbyt gorąco ani zimno, słoneczko i lekko ponad 20 stopni. Idealnie. Aga choć mieszka w pobliskich Policach to nigdy nie była w Szczecińskiej Różance. No to hop, jadymy. Różanka założona w 1928 roku i odtworzona w latach 2006-2007 to piękny ogród z kilkoma tysiącami róż w 99 odmianach. Ponadto w ogrodzie jest piękna "Ptasia Fontanna"  z klinkieru i marmuru odtworzona na podstawie zdjęć i rycin. Piękne miejsce. Sam bardzo lubię tu przyjeżdżać.
Pierwszy postój w Różance © davidbaluch
Po chwili na ławeczce, zjedzeniu brzoskwini, bułki i wypiciu soczku trzeba jechać dalej. Daleko nie ujechaliśmy, bo po 500 metrach amfiteatr i lodziarnia i Aga krzyczy:LODA!!! No gorzej niż z dzieckiem :-) No dobra kupujemy i siadamy na ławeczce. Aga konsumuje loda.
Postój na loda przy amfiteatrze szczecińskim © davidbaluch
Jedziemy dalej przez Jasne Błonia i przed samym budynkiem Urzędu Miasta zawyły syreny. Ryk, że aż w uszach dźwięczy. Patrzę: Agi nie ma. No nie! znowu stoi. Zawracam i pytam co jest. "No Powstanie się zaczyna, trzeba stanąć". Patrzę podejrzanie, coś mi za dużo tych postojów co chwila. Skorzystała z okazji, żeby nie jechać, kombinatorka. Na szczęście syreny długo nie wyją, więc i przerwa chwilowa. Jedziemy dalej i po niedługim czasie docieramy w okolice pięknej, znanej chyba już w całej Polsce Filharmonii Szczecińskiej. Tam chwilę jeździmy po dachu nieukończonego Centrum Dialogu Przełomy. Na razie fajne miejsce do jeżdżenia na rolkach i na rowerze. Podobno w tym roku będzie otwarcie. Pożyjemy, zobaczymy..
Na dachu Centrum Dialogu Przełomy. W tle Filharmonia Szczecińska © davidbaluch
Aga też śmiga po tym fajowym miejscu. W tle Zamek Książąt Pomorskich © davidbaluch
No i po zabawie jedziemy dalej i dalej. I docieramy za całe kilkaset metrów, no może kilometr nad Odrę. Masa ludzi, statki i ogólnie sielska atmosfera. Opornie nam ta jazda idzie jakoś. Powoli te kilometry mijają. Aga mówi, że ma blokadę. Rozglądam się, na kole blokady straży miejskiej nie ma, nikt jej za koszulkę nie trzyma. Ale doprecyzowuje, że blokadę w sobie po ostatnim połamaniu błotnika. Acha!!, No trudno. Błotnik już przecież jest, ale rozumiem.
Ulica Jana z Kolna. Nad Odrą © davidbaluch
No już w sumie do domu niedaleko. Po drodze pokazuję Agnieszce Dom Grabarza przy ul. Storrady. Niewiele osób zna ten budyneczek, a jego historia jest dość ciekawa. Tajemniczo brzmiącą nazwę domku nadali mieszkańcy miasta. Jednak tak naprawdę zamieszkiwał go cmentarny ogrodnik. Chatka została wybudowana w 1928 roku, ale tereny, na których stoi, sięgają czasów prześladowań Hugenotów. W miejscu obecnego parku kiedyś był francuski cmentarz.
Agnieszce chyba spodobała się ta ciekawostka. Przed budynkiem obejrzeliśmy na telefonie filmik na YT o tym miejscu.

Dom Grabarza-Szczecin © davidbaluch
Na koniec ostatni krótki przystanek przy szczecińskiej charakterystycznej pompie. Te żeliwne pompy zawsze mi się bardzo podobały. Jest ich mnóstwo. Pochodzą z XIX wieku i coraz więcej jest odrestaurowywanych. W Szczecinie jest ich około 100, ale tylko 28 jest zabytkowych. Można je rozpoznać po herbie Szczecina, koroną lub płomieniem wieńczącym całą pompę i głową smoka, z której leci woda. Aga puszcza wodę. Wylewa na ziemię. A w Afryce wody nie ma :-)
Aga przy zabytkowej pompie w Parku Żeromskiego © davidbaluch
No i zbliżenie na smoka. Piękna rzecz. Jednak Szczecin jest piękny..
Szczecińska pompa wodna. XIX wiek © davidbaluch
No i tyle. Za 2 km był dom i koniec króciutkiej, ale jakże ciekawej wycieczki. Chciałoby się dłużej, ale no cóż..następnym razem może..

Komentarze (2)

Przychylam się do słów przedmówcy Janusza

srk23 19:51 niedziela, 2 sierpnia 2015

Oczywiście w czasie wycieczek nie zawsze ich długość jest najważniejsza. Z dużą dozą przyjemności przeczytałem reportaż z Waszej wycieczki, bo jest napisany barwnie z dużą dozą konkretnych szczegółów, często o charakterze historycznym. Plus za dociekliwość, co zresztą wykazałeś uprzednio w moim wpisie na temat grobu Gerharda Linde.Moje uznanie.

jotwu 18:34 niedziela, 2 sierpnia 2015
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!