Na prawobrzeże Szczecina po jesienną pizzę.
Niedziela, 27 września 2015
· Komentarze(6)
Dziś niedziela. Poranek był cudny. Obudziłem się w domu .. i w tym domu był mój Kacper też. Otworzył oczka i powiedział:Kocham Cię Tato.. Mój pięciolatek. Dziś ma mieć nowy rowerek. Na większych kółkach. Więc od rana się szykujemy i jedziemy do Polic. A tam czeka na niego nowy-używany śliczny rower na kółkach 16 cali. Zaraz robimy sobie we dwójkę przejażdżkę testującą nowy rower. Tak wygląda i tak Kacper zasuwał:
No, a potem na wycieczkę pojechaliśmy my, czyli ja i Aga. Dziś Aga czuła się nie najlepiej więc zastanawiała się czy w ogóle jechać. Zdecydowała się, ale z założenia na niezbyt długi wypad. Jedziemy na prawobrzeże Szczecina. Na pizze do pizzerii Torino. Startujemy z lewego brzegu Odry w Szczecinie. Już po jednym czy dwóch kilometrach wjeżdżamy na most nad Odrą i zostawiamy za sobą tą ładniejszą część Szczecina.
Przy okazji zobaczyliśmy po raz pierwszy nowy most łączący Łasztownię z Wyspą Grodzką. Bardzo ładny około 100-metrowy most posiada 15 metrowe podnoszone przęsło. Do tego miejsca na cumowanie jednostek pływających. Rozwija nam się Szczecin. Brawo. Mi bardzo się podoba. Przy okazji dowiedziałem się, że ta odnoga Odry nazywa się Duńczyca.
Potem popedałowaliśmy przez przemysłową część Szczecina, czyli Gdańską w stronę Dąbia. Po drodze krótki Pit-Stop, bo Aga miała nadmiar wody w organizmie, którego musiała się pozbyć. Znalazła jakieś krzaki, a ja w tym czasie ciekawe formy nad brzegiem Odry, a właściwie jakiejś jej odnogi.
No to jedziemy dalej. Dziś wciąż towarzyszy nam woda. Mimo, że trasa do Dąbia nie jest zbyt rozmaita, to jednak od czasu do czasu ukazują nam się piękne widoki. Jednym z takich był widok żaglówek na Regalicy. Zatrzymaliśmy się popatrzeć. Pięknie. Niedziela, słońce, rowery, żaglówki.. Romantico!!
Po wjechaniu w ulicę Przestrzenną przypomniałem sobie o pewnym świetnym miejscu w którym byłem kiedyś na szkoleniu. Postanowiłem pokazać Adze to miejsce. Przystań przy hotelu "Marina". Agnieszce się bardzo spodobało. Tak myślę. Właśnie była jakaś impreza, chyba poprawiny i kusiły nas zapachy grilla rozpalonego przez kucharzy na zewnątrz restauracji.Agnieszka nawet planowała wkręcić się na tak zwany "krzywy ryj", ale zrezygnowała. Obiecaną ma pizze, a te kilka kilometrów jeszcze wytrzyma jakoś.
Aga zrobiła mi zdjęcie,"bo nigdzie Cię nie ma".
Aga coraz bardziej głodna, więc pedałujemy dalej. Docieramy do Dąbia i rozpoczynamy poszukiwania pizzerii. Poszukiwania nie trwały zbyt długo. Siadamy i zamawiamy pizze z podgrzybkami. Dlatego w tytule jest "po jesienną pizze". Piza jest pyszna, Naprawdę bardzo dobra, choć Aga chciała giganta, ale ja dbam o jej linię i zamawiam zwykłą 30 centymetrową. Na początku zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem, ale okazało się, że starczyło w zupełności. Siedzimy pod kasztanowcem, na szczęście również po dachem. Na szczęście, bo kasztanowiec wciąż atakuje. Kasztany walą dookoła jak ostrzał artyleryjski. Jeden prawie mnie trafił. Do toalety przemykamy biegiem, żeby nie zostać trafionym. Trochę jak na wojnie, ale śmiejemy się z tego. Jest tak sympatycznie, tak jesiennie. Złota, piękna jesień..
Najedzeni jedziemy dalej. W Zdrojach zatrzymaliśmy się podziwiać nową stację szczecińskiego szybkiego tramwaju. Stacja, bo trudno to nazwać przystankiem, prezentuje się po europejsku. Położona jest poniżej poziomu gruntu. Ostatnio jechałem tym tramwajem. Nowiutkie tory, równiutkie i cichutkie. Robi nam się Europa. Kolejna fajna inwestycja w Szczecinie.
No i dalej. Po drodze podziwiamy lądujące szybowce w okolicy aeroklubu. Latają bardzo nisko, fajny widok. My pedałujemy wesoło dalej. Wjeżdżamy w końcu na most nad Odrą i toczymy się w stronę lewego brzegu. Agnieszce spodobał się mural na ścianie (fajny, można na jej blogu zobaczyć. Szybowca też). A mi spodobały się łódki na Odrze w tym jedna w powietrzu nawet.
No i tyle. Dotoczyliśmy się do Wałów Chrobrego, gdzie jeszcze króciutki odpoczynek i kilka zdjęć Adze zrobiłem. I wracamy do Polic. Aga chora, więc krótkie dziś to pedałowanie. Jednak bardzo przyjemnie. Cudowna ta jesień...
I jeszcze mapka trasy: Na prawobrzeże

Nowy rowerek Kacpra© davidbaluch
No, a potem na wycieczkę pojechaliśmy my, czyli ja i Aga. Dziś Aga czuła się nie najlepiej więc zastanawiała się czy w ogóle jechać. Zdecydowała się, ale z założenia na niezbyt długi wypad. Jedziemy na prawobrzeże Szczecina. Na pizze do pizzerii Torino. Startujemy z lewego brzegu Odry w Szczecinie. Już po jednym czy dwóch kilometrach wjeżdżamy na most nad Odrą i zostawiamy za sobą tą ładniejszą część Szczecina.

Szczecin z mostu nad Odrą© davidbaluch
Przy okazji zobaczyliśmy po raz pierwszy nowy most łączący Łasztownię z Wyspą Grodzką. Bardzo ładny około 100-metrowy most posiada 15 metrowe podnoszone przęsło. Do tego miejsca na cumowanie jednostek pływających. Rozwija nam się Szczecin. Brawo. Mi bardzo się podoba. Przy okazji dowiedziałem się, że ta odnoga Odry nazywa się Duńczyca.

Nowy most na Duńczycy© davidbaluch
Potem popedałowaliśmy przez przemysłową część Szczecina, czyli Gdańską w stronę Dąbia. Po drodze krótki Pit-Stop, bo Aga miała nadmiar wody w organizmie, którego musiała się pozbyć. Znalazła jakieś krzaki, a ja w tym czasie ciekawe formy nad brzegiem Odry, a właściwie jakiejś jej odnogi.

Nad brzegiem Odry© davidbaluch
No to jedziemy dalej. Dziś wciąż towarzyszy nam woda. Mimo, że trasa do Dąbia nie jest zbyt rozmaita, to jednak od czasu do czasu ukazują nam się piękne widoki. Jednym z takich był widok żaglówek na Regalicy. Zatrzymaliśmy się popatrzeć. Pięknie. Niedziela, słońce, rowery, żaglówki.. Romantico!!

Na Regalicy© davidbaluch
Po wjechaniu w ulicę Przestrzenną przypomniałem sobie o pewnym świetnym miejscu w którym byłem kiedyś na szkoleniu. Postanowiłem pokazać Adze to miejsce. Przystań przy hotelu "Marina". Agnieszce się bardzo spodobało. Tak myślę. Właśnie była jakaś impreza, chyba poprawiny i kusiły nas zapachy grilla rozpalonego przez kucharzy na zewnątrz restauracji.Agnieszka nawet planowała wkręcić się na tak zwany "krzywy ryj", ale zrezygnowała. Obiecaną ma pizze, a te kilka kilometrów jeszcze wytrzyma jakoś.
Aga zrobiła mi zdjęcie,"bo nigdzie Cię nie ma".

Marina na prawobrzeżu© davidbaluch
Aga coraz bardziej głodna, więc pedałujemy dalej. Docieramy do Dąbia i rozpoczynamy poszukiwania pizzerii. Poszukiwania nie trwały zbyt długo. Siadamy i zamawiamy pizze z podgrzybkami. Dlatego w tytule jest "po jesienną pizze". Piza jest pyszna, Naprawdę bardzo dobra, choć Aga chciała giganta, ale ja dbam o jej linię i zamawiam zwykłą 30 centymetrową. Na początku zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem, ale okazało się, że starczyło w zupełności. Siedzimy pod kasztanowcem, na szczęście również po dachem. Na szczęście, bo kasztanowiec wciąż atakuje. Kasztany walą dookoła jak ostrzał artyleryjski. Jeden prawie mnie trafił. Do toalety przemykamy biegiem, żeby nie zostać trafionym. Trochę jak na wojnie, ale śmiejemy się z tego. Jest tak sympatycznie, tak jesiennie. Złota, piękna jesień..

Pizza z podgrzybkami© davidbaluch
Najedzeni jedziemy dalej. W Zdrojach zatrzymaliśmy się podziwiać nową stację szczecińskiego szybkiego tramwaju. Stacja, bo trudno to nazwać przystankiem, prezentuje się po europejsku. Położona jest poniżej poziomu gruntu. Ostatnio jechałem tym tramwajem. Nowiutkie tory, równiutkie i cichutkie. Robi nam się Europa. Kolejna fajna inwestycja w Szczecinie.

Jaśminowa ZUS. Szczeciński Szybki Tramwaj© davidbaluch
No i dalej. Po drodze podziwiamy lądujące szybowce w okolicy aeroklubu. Latają bardzo nisko, fajny widok. My pedałujemy wesoło dalej. Wjeżdżamy w końcu na most nad Odrą i toczymy się w stronę lewego brzegu. Agnieszce spodobał się mural na ścianie (fajny, można na jej blogu zobaczyć. Szybowca też). A mi spodobały się łódki na Odrze w tym jedna w powietrzu nawet.

Na Odrze© davidbaluch
No i tyle. Dotoczyliśmy się do Wałów Chrobrego, gdzie jeszcze króciutki odpoczynek i kilka zdjęć Adze zrobiłem. I wracamy do Polic. Aga chora, więc krótkie dziś to pedałowanie. Jednak bardzo przyjemnie. Cudowna ta jesień...

Aga na przy Wałach Chrobrego© davidbaluch
I jeszcze mapka trasy: Na prawobrzeże