Piknik nad Odrą z potomstwem

Sobota, 3 października 2015 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Piękna dziś sobota. Aż trudno uwierzyć, że to 3 października. Około 20 stopni i piękne słońce. Już kiedyś tak było. Chyba 3 lata temu. Kąpałem się wtedy w morzu. W Międzywodziu. Bierzemy więc z Agą nasze potomstwo na ich nowych rowerkach i jedziemy rowerami na piknik nad Odrą. Żeby logistycznie wszystko dopiąć,ja sam najpierw jadę na miejsce gdzie zostawiam auto, a w nim kiełbaski, picie, grilla, węgiel, bułki, koce i wszystko co potrzebne. Piknik robimy w Policach nad Odrą. Wyciągam rower z bagażnika i jadę do Agi domu. Tam już we czwórkę jedziemy na piknik. Ja, Aga, Kacper i Kuba.
Ruszamy. Kacper dzielnie pedałuje mimo, że najmłodszy to daje radę. Mój kochany synek nie narzeka tylko pedałuje dzielnie. Wjeżdżamy w końcu w ulicę Goleniowską prowadzącą nad Odrę.. Hmm. Ulica Goleniowska. Chyba dla dobrych pływaków, bo w stronę Goleniowa prowadzi, ale po drodze mega szeroka  Odra.
Police, Goleniowska. Jedziemy na piknik © davidbaluch
Droga asfaltowa  zamienia się na drogę z płyt betonowych. Trochę martwię się czy dzieci nie zaczną narzekać. Ale nie. Nic nie mówią. Może troszkę Kuba na początku, ale jedzie. Kacper bez słowa pedałuje szczęśliwy z przejażdżki. W ogóle ostatnio Kacper jest zadowolony ze wszystkiego i wszystko go cieszy. Dziecko bez  żądań. Ciekawe ile to potrwa :-)

Jadę z moim Kacprem. Niedługo będziemy na miejscu © davidbaluch
No i dotarliśmy na tak zwaną "Mijankę" czyli policką "plażę". W cudzysłowie, bo to nie plaża, ale miejsce na piknik wymarzone. Idealne. Ja rozpaliłem grilla, dzieci się cieszą. Mają frajdę, bo pogoda cudowna, pewnie w ich małych organizmach endorfiny buzują jak w naszych dorosłych po jeździe na rowerze. Troszkę się tam sprzeczały, ale ogólnie sielanka. Widzimy klucze ptaków odlatujących na połuddnie Chciałbym, żeby ta chwila pozostała na wieki.
Czekamy na upieczenie kiełbasek. A Odra leniwie płynie © davidbaluch
"A Odra płynie.. Szeroko.. leniwie... a my zapatrzeni .. 
w motyle...
i pszczoły...
I miłość naszych dzieci.
A ptaki fruną.. nieprzerwanie...
Uciekają tam gdzie słońce zachodzi. Wszak zima niedługo.. I tylko my zostajemy.."
Kacperek zakochał się w swoim rowerku © davidbaluch
W końcu nasze kiełbaski upiekły się, i mogliśmy przysmaki spróbować. Kacper tylko suchą bułkę. Niejadek mój kochany.
Kiełbaski upieczone, statki płyną na morze © davidbaluch
Piknik był świetny. Potem już tylko wróciliśmy. Kacper do domu, Aga pojechała na samotny rajd rowerowy, Kuba do domu, a i ja z Brebisem do do Szczecina do naszego domu. Taka sobota, którą wspominać będziemy po latach..na pewno..

Komentarze (6)

krótko skomentuję :) suuuuper :)

Trendix 20:56 niedziela, 4 października 2015

Ależ świetnie spędzony czas.

akacja68 19:22 niedziela, 4 października 2015

Bardzo rodzinnie i bardzo sympatycznie wykorzystaliście uroki początków jesieni. Fajnie się dobraliście. Oby tak dalej.

jotwu 15:37 niedziela, 4 października 2015

Znam "Mijankę" z dzieciństwa na której spędzało się całe dnie (fajna rodzinna sielanka).

srk23 17:16 sobota, 3 października 2015

Takie chwile cieszą... I będziemy je wspominać. A piknik fantastyczny, samotny rajd rowerowy już troszkę mniej... Bo samotny...

Agnes 15:08 sobota, 3 października 2015
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!