Z Kacprem poza Szczecin

Sobota, 6 czerwca 2020 · Komentarze(5)
Od jakiegoś czasu Kacper bardzo chciał pojechać rowerami gdzieś w dzikie, nieznane, niebezpieczne rejony... Nie, że znowu Szczecin.. no dobra.. może przesadziłem z tymi dzikimi... ale na pewno poza Szczecin. Jego możliwości pod względem kilometrów nie są na razie zbyt duże, więc jedyna rada zapakować rowery do auta i gdzieś pojechać. No więc pojechaliśmy do Jasienicy koło Polic. W zasadzie Jasienica to też Police, ale tylko na niby. Zaparkowaliśmy na przeciwko jakiegoś brzydkiego sklepu i ruszamy. Trasę mam już w głowie.

No więc ruszamy.  Napieramy na pedały i.. po 200 metrach mówię: "Kacper, auta nie zamknąłem".. "Tato ja zamknę, pobiegnę".. " pojedź rowerem", " nie.. wolę pobiegnąć" ... jeny. No dobra. . . Zamknął, jedziemy dalej. 
Z brzydkiej Jasienicy wydostajemy się po 5 minutach i zaczyna się piękna przyroda. Jedziemy w kierunku Nowej Jasienicy. Są tam chyba 3 domy. Więc tą drogą nic nie jeździ. Jedziemy przez Puszczę  Wkrzańską przez kilka kilometrów i minęły nas 3 auta. Dwa myśliwych i jedno jakiegoś VW Transportera w kolorze green, którego kierowca wyglądał jakby po flaszkę skoczył, bo zabrakło akurat jak szwagier wpadł. Może i tak było. W każdym razie droga jest piękna. Lasy i łąki. Po drodze widzimy  dwa żurawie spacerujące po łące. Zacząłem się skradać do nich, żeby zrobić zdjęcie, bo  nie wziąłem teleobiektywu, ale skubańce się zbyt szybko zorientowały i odleciały. No więc takie zdjęcie na pożegnanie:

Jedziemy dalej. Rozmawiamy. Czuję się naprawdę fajnie. Ja i mój ukochany synek. Po drodze robimy sobie wspólne zdjęcia. Kacper na szczęście jest taki jak ja. Nie śpieszymy się. Po prostu postój co 2 kilometry i oglądamy mrówki zastanawiając się dokąd one tak się śpieszą.. :-)
My powoli... Droga przepiękna..Puszcza Wkrzańska jest naprawdę piękna. W pewnym momencie napotykamy sarenkę. Spojrzała i z gracją, niezbyt szybko pobiegła między drzewa. Rozmawiamy potem z Kacprem o myśliwych. Oboje nie rozumiemy jak można strzelać do takich pięknych stworzeń.

I następne...

I następne...

I w końcu razem (statyw pomógł) :

W końcu dojechaliśmy do Drogoradza. Taka mała wieś. Kiedy były tu Niemcy nazywała się Hammer. (czyli młotek) Jest tu mały, prawie nikomu nieznany cmentarz w środku lasu. Leżą tu Niemcy, dawni mieszkańcy tej miejscowości. Kilka lat temu nagrobki były poprzewracane i byle jakie. Dziś widać, że ktoś pomyślał i już jest całkiem ładnie. Są tu osoby zmarłe ponad 100 lat temu. Kacper był pod wrażeniem tego miejsca..

Jedziemy dalej. Prowadzi nas jakiś ptaszek. Śmieszny, ale piękny. Mały, szary.. śliczny. Podlatuje i opada . Prowadzi nas tak chyba z kilometr. Leci z 5 metrów przed nami jakiś metr nad ziemią. Na końcu lasu siada z boku i patrzy jak go mijamy. Wyjeżdżamy z puszczy. . .
Kacper powoli robi się zmęczony. Jedziemy już przez wioseczki. Podziwiamy przyrodę i powolutku toczymy się do przodu. Obiecałem Kacperkowi loda w pierwszym napotkanym sklepie. To go trochę mobilizuje. Ale po drodze spotykamy jeszcze stado krówek i byczków. Robimy im zdjęcie. Ale jeden byczek zaczął tupać na nas , a nic oprócz jakiegoś drutu nas nie dzieliło, więc szybko pognaliśmy dalej.

No i w końcu Niekłończyca. Jest sklep. I jest lód, który Kacper lubi. No więc postój. Robimy sobie odpoczynek. Ja nawet nie zdążyłem się zmęczyć, ale ale rozumiem, że dla mojego synka jest to wyprawa. Skutki korona wirusa. Ja biegam i kondycje mam chyba najlepszą w życiu, ale dzieci odizolowane w mieszkaniach... skutki zdrowotne na naszych dzieciach chyba dopiero odczujemy za jakiś czas.
W każdym razie lód był podobno dobry. I do tego na patyczku napis, że wygrał następnego. Przy okazji odbierzemy.

Jest lód w końcu!!

Po zjedzeniu loda Kacper dostał zastrzyk energii, więc ostatnie 3 kilometry mijają nam błyskawicznie.Dojeżdżamy do auta i jedziemy do domu.. do Szczecina.
Naprawdę świetny wypad..Dla chętnych mapka: trasa

Komentarze (5)

Bardzo lubię czytać Twoje wpisy - dużo w nich dobrych emocji i bardzo ładnych, osobistych zdjęć. Pozdrawiam Ciebie i Kacpra.

tanova 21:07 poniedziałek, 8 czerwca 2020

Mój syn tez z nami kiedyś jeździł ale od ponad roku już nie.SUPER zdjęcia jak zawsze.

strus 16:57 sobota, 6 czerwca 2020

Fajny męski wypad, brawo za fotkę żurawi..

Marecki 15:17 sobota, 6 czerwca 2020

No i kolejny udany wspólny wyjazd. Fajnie :)

anka88 14:56 sobota, 6 czerwca 2020
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!