Pies rowerzysta
Czwartek, 18 kwietnia 2013
· Komentarze(0)
Czwartkowy poranek. Do pracy na popołudnie. Warto więc wybrać się na rower. Jakiś miesiąc temu kupiłem metalowy kosz i pomyśleliśmy, że warto zrobić pierwszą eksperymentalną jazdę rowerami całą rodziną, tzn. również z psem. Zamontowałem koszyk na rower Moniki, bo ze mną jeździ Kacper,a pies i dziecko to trochę za dużo. Pies waży jakby nie było prawie 11 kilogramów. No więc zapakowaliśmy przed domem psa do koszyka. Widać było, że ma stracha, ale dzielnie siedział. Chęć wyjścia ze wszystkimi na dwór była silniejsza niż strach przed nieznanym.

Potem ruszyliśmy. Na początku Brebis strasznie się kręcił, chciał odwrócić psa ogonem, ale był przypięty i się nie dało. Potem trochę się uspokoił i jechał wzbudzając zainteresowanie przechodniów. Postanowiliśmy pojechać na wzgórza warszewskie. Ruszyliśmy więc Przyjaciół Żołnierza (gdzie są chyba jedyne w Szczecinie światła wykrywające rowerzystę i nic nie trzeba przyciskać, żeby się zielone włączyło), potem nową ulicą Warcisława i cały czas pod górę.

Droga dla rowerów w stronę Warszewa ulicą Warcisława i Nowokresową jest świetna. Jazda nią to sama przyjemność. Brebis coraz bardziej przekonywał się do jazdy, ale czasem kręcił tyłkiem powodując taniec Moniki na rowerze. Po jakimś czasie się do tych cyrków przyzwyczaiła, a i Brebis się uspokoił. Dojechaliśmy do ulicy Kredowej, minęliśmy jeziorko i dojechaliśmy do początku rezerwatu przyrody "Wodozbiór"

Po dojechaniu zsiadamy z rowerów bo Brebis i Kacper muszą w końcu pobiegać. Brebis ze stresu mimo, że tylko jechał wypił całą miskę wody, a Kacper cały soczek. I potem przez około kilometr ja prowadziłem dwa rowery przez łąki i las, a reszta rodziny brykała wesoło i fikała koziołki. pogoda była rewelacyjna, zrobiło się 25 stopni, w lesie też było super. Przedpołudnie spędzone rewelacyjnie.


Po przejściu kilometra, Kacper powiedział:" Czekaj tata, stój, chcę jechać już na łowełku". No i pojechaliśmy do domu, bo na 14.00 trzeba do pracy. Teraz pędziliśmy w dół, co podobało się Kacprowi, ale dużo mniej Brebisowi, który po prostu piszczał tym głośniej im szybciej Monika jechała. Ale do domu dotarliśmy wszyscy cali i zdrowi, a Brebis zjadł, wypił i legł kopytami do góry. pewnie śni mu się jazda na rowerze...
/5042281
Endomodo trochę wariowało i niecała wycieczka zapisana, ale brakuje tylko początku.

Pakujemy Brebisa przed domem do koszyka© davidbaluch
Potem ruszyliśmy. Na początku Brebis strasznie się kręcił, chciał odwrócić psa ogonem, ale był przypięty i się nie dało. Potem trochę się uspokoił i jechał wzbudzając zainteresowanie przechodniów. Postanowiliśmy pojechać na wzgórza warszewskie. Ruszyliśmy więc Przyjaciół Żołnierza (gdzie są chyba jedyne w Szczecinie światła wykrywające rowerzystę i nic nie trzeba przyciskać, żeby się zielone włączyło), potem nową ulicą Warcisława i cały czas pod górę.

Jedziemy w górę ulicą Warcisława© davidbaluch
Droga dla rowerów w stronę Warszewa ulicą Warcisława i Nowokresową jest świetna. Jazda nią to sama przyjemność. Brebis coraz bardziej przekonywał się do jazdy, ale czasem kręcił tyłkiem powodując taniec Moniki na rowerze. Po jakimś czasie się do tych cyrków przyzwyczaiła, a i Brebis się uspokoił. Dojechaliśmy do ulicy Kredowej, minęliśmy jeziorko i dojechaliśmy do początku rezerwatu przyrody "Wodozbiór"

Jedziemy ulicą Kredową. Zaraz osiągniemy cel© davidbaluch
Po dojechaniu zsiadamy z rowerów bo Brebis i Kacper muszą w końcu pobiegać. Brebis ze stresu mimo, że tylko jechał wypił całą miskę wody, a Kacper cały soczek. I potem przez około kilometr ja prowadziłem dwa rowery przez łąki i las, a reszta rodziny brykała wesoło i fikała koziołki. pogoda była rewelacyjna, zrobiło się 25 stopni, w lesie też było super. Przedpołudnie spędzone rewelacyjnie.

Początek rezerwatu, Zsiadamy z rowerów© davidbaluch

Pies zmęczony jazdą na rowerze pije wodę z miski turystycznej© davidbaluch
Po przejściu kilometra, Kacper powiedział:" Czekaj tata, stój, chcę jechać już na łowełku". No i pojechaliśmy do domu, bo na 14.00 trzeba do pracy. Teraz pędziliśmy w dół, co podobało się Kacprowi, ale dużo mniej Brebisowi, który po prostu piszczał tym głośniej im szybciej Monika jechała. Ale do domu dotarliśmy wszyscy cali i zdrowi, a Brebis zjadł, wypił i legł kopytami do góry. pewnie śni mu się jazda na rowerze...
/5042281
Endomodo trochę wariowało i niecała wycieczka zapisana, ale brakuje tylko początku.